[198] a w odessie pościel czerwona jak mak, kochany pamiętniczku, na rogach tylko wyhaftowane rogi rogacza, byka czy też kozy, poza tym czerwona jest pościel w całości: czerwone prześcieradło, czerwona poszewka, z czerwonego pluszu puchata narzuta i dwie poduszki czerwone takoż. nie skłamię, jeśli powiem, że sceneria jak onegdaj w burdelu na kołobrzeskiej, choć wtedy był to raczej stonowany karminowy, podczas gdy tutaj czerwień z żył, czerwień umierania i ja w tym łóżku zanurzony niczym w wannie po brzegi wypełnionej krwią. straszny to obrazek, pamiętniczku, ale niezwykle jest mi wygodnie.
mamy poniedziałek, po dziesiątej, na zewnątrz trwa wojna. żołnierze w garnizonowych czapach z piórkami wetkniętymi maszerują właśnie przez bulwar primorski i wartko tarabanią w werble. gdy dojdą do schodów potiomkina, zatrzymają się na dłużej i będą uroczyście tarabanić w miejscu. okno naszego mieszkania znajduje się tuż obok schodów, w odległości na wyciągnięcie ręki od wieńczącej schody drobnej figurki kardynała richelieu. dziś dzień miasta. cała odessa od bladego świtu toczy zacięty dyskurs z historią, a ja, kochany pamiętniczku, w burdelu piętro wyżej już dawno się poddałem. teraz już tylko mierzę w głowie odległość od łóżka do sufitu. sufit w naszym odeskim mieszkaniu wisi przynajmniej na wysokości trzech i pół metra i jest to aktualnie najgłębszy grób w mieście.