[238] kochany pamiętniczku, a więc znów to zrobiłem. obiecałem sumienność, punktualne rozliczanie się ze sprawami życia tu, na tym blogasku zakurzonym, tymczasem wciągnęło mnie życie jak ja onegdaj za pacholęcia wciągnąłem do odkurzacza ukochaną papugę i co, i zapomniałem o najważniejszym, o pisaniu, spisywaniu, notowaniu, fiszkach z tyłu głowy. zamiast tego dzwoni pani, że na wywiad ładnie proszą, toteż idę, jadę, przylatuję i oczami zwykle świecę; wtedy dzwoni inna pani jeszcze, że spotkanie autorskie na drugim końcu polski, toteż w auto się pakuję i znów jestem gdzie indziej; wtedy jeszcze inni państwo geszefty proponują kuszące, a mnie już tylko oddechu brakuje. ale ciebie, kochany pamiętniczku, nie powinno to obchodzić, bo to sprawy są przyziemne, a my tutaj dotykamy nieba raczej. mówię zagadkami, a przecież tylko tyle chciałem, że znów wypadłem z czasu i dobrej woli nie starczyło, aby cię dopieścić dostatecznie, mój ty mały, biały przyjacielu ze szpaltą pośrodku.

w dalszym ciągu będę się borykał, gdyż na horyzoncie od czerwonych roi się lampek, a przecież równolegle istnieje jeszcze jakub prywatny: ten jakub, co je, i ten jakub, co spotyka się. ten jakub, co poprawia poduszkę, i ten jakub, co nie zdążył się zdrzemnąć. co pisze wiadomość, co ma seriali zaległych wuchtę, co idzie z danielem na spacer, co popłakał się niedawno ze śmiechu. ten jakub, kochany pamiętniczku, siedzi teraz na fotelu z ikei i zanim ruszy dzień na dobre, chciałby ci tylko powiedzieć, że nie zapomniał, kocha, ma się dobrze i przesyła ciumaski.