[53] w drzwiach józefa stoi adam, józef k. zaczyna się adamem o. adam nie przejmuje się sprawami i jedyne, co go frasuje, to trzydziestu dwóch nieżywych szwajcarów, rozłożonych pokotem na dywanie w jego mieszkaniu, mówi: wchodzę do domu, a tam ojciec wskazuje palcem trzydziestu dwóch szwajcarskich trupów, atmosfera grobowa, kartofle się rozgotowują. dokładnie tak mówi. niekiedy wspomina także o żydowskich kotach bojowych, które po odbyciu zasadniczego przeszkolenia wojskowego w tel awiwie przetransportowano do nowego jorku, gdzie strzegą synagog i dobrych, nowojorskich żydów. adam troszczy się o żydowskie koty bojowe, dlatego w swoich opowieściach nigdy nie wyrządza im krzywdy. inaczej jest z ludźmi, mówi: cztery tysiące poległych na polu bitwy żołnierzy na koniach ugrzęzło w mojej lewej nodze; striptizerka z paryża tańczyła na rurze w wysokich obcasach, upadła i połamała obie nogi; mleczarz zamienił się w czarną ziemię, wiesz, w czarny żyzny dywan, no i nie doniósł mleka. nie wiadomo, czy adam ma dzieci, nigdy o nich nie wspominał, ani one nigdy się o niego nie upomniały. dzień spędza maszerując w dół i górę monte cassino. gdy zauważa znajomą postać, podchodzi doń i prosi o dwa złote, mówi: słuchaj, masz może dwa złote? chcę kupić bułkę, bo zrobiło się nudno. później obiecuje, że odda i czasem rzeczywiście oddaje, rzuca wtedy na stół garść drobniaków i oznajmia: twoje dwa złote, przelicz. po przeliczeniu zwykle okazuje się, że drobniaki nie przekraczają złotówki. tłumaczy wówczas: słuchaj, trzydziestu dwóch szwajcarów umarło mi w domu i teraz obowiązuje mnie polityczna linia żałoby, przyjdę później, i na chwilę znika
02/08/2008 — 10:08
józef k. huhu ha, józef k. huhu ha!
02/08/2008 — 16:59
ciekawie tu oooj poczytam troszę.
02/08/2008 — 22:19
Chyba wiem o kim mówsz – człowiek w czapeczce z daszkiem o niezbyt przyjemnym zapachu. Czy tak?
03/08/2008 — 11:44
>bartek, ten sam. jednak w porze letniej bez czapeczki, zapach bez zmian.
05/08/2008 — 02:18
wszystko od adama, na czaszce adama, z czaszki adama, z dupy pewnie też.
zazdroszę Wam Józefa.
05/08/2008 — 08:15
>red buk, i przede wszystkim – z żebra.
05/08/2008 — 22:56
tak mawiają, choć, jakby tak przeliczyć, porachować te wszystkie kości – no nijak