[2] od poniedziałku, gdy ten człowiek wchodzi do autobusu, mohery biją się o to, kto ustąpi mu miejsca. taki szacun. w poniedziałek ten człowiek wygrał bowiem zakład, w którym stawką była ta notka i niewymowna konsternacja na zbiorowej twarzy zgromadzonej gawiedzi. ten człowiek skutecznie porzuca wszelkie racjonalne przesłanki i zakłada się o to, czy wrzuci własny telefon komórkowy do kufla pełnego piwa, po czym wrzuca własny telefon komórkowy do kufla pełnego piwa i wygrywa zakład. i jeśli w tym miejscu odczujesz wątpliwość, droga koleżanko, drogi kolego, i zapytasz o sens takiego zakładu, w którym jeden człowiek w imię chwilowego impulsu i mało znaczącej notki wrzuca do kufla z piwem własny telefon komórkowy (który zresztą z tej okazji ostatecznie przestaje działać), wówczas odpowiem krótko, z niekłamaną powagą w głosie: nie ma takiego sensu, który miałby jakiś większy sens
02/02/2007 — 11:41
ha !
02/02/2007 — 13:56
ha ha!
[manchester faluje]
02/02/2007 — 15:58
mi kiedyś do mleka wpadł jak płatki jadłem
przez kilka dni klawisze działały jak wymiona
naciskałeś i leciało mleko
02/02/2007 — 16:12
>horre, rotfl.
02/02/2007 — 17:36
blady strach
02/02/2007 — 19:58
wpadl mi ostatnio (przedwczoraj) Dżejms do herbaty, ale niestety nadal dziala……
03/02/2007 — 03:52
Jeśli impuls, doszukiwanie się sensu, byłoby bez sensu właśnie. ;-)
Zakład niespotykany.
03/02/2007 — 04:12
>czarna offca, a może to były trzy impulsy. w każdym razie czas na refleksję był :].
03/02/2007 — 10:10
kierowanie się impulsem przyczynia się do tego, że jesteśmy sobą, jesteśmy naturalni. Sam nigdy nie przegrywam takich zakładów. Ostatni zakład wywołany impulsem skończył się tym, iż nie palę od 104 dni.
03/02/2007 — 19:49
żadnych wątpliowści
żadnych racjonalizacji
raczej „umrzeć stojąc niż życ na kolanach”
czyli szacuneczek dla wytrawnego ignoramta… ;)
03/02/2007 — 19:49
Może i był czas na refleksję. Jednak nie we wszystkim można doszukiwać się sensu:)
03/02/2007 — 19:55
do czarna Offca – doszukiwanie się trąci fiksacją… chillout a sens sam sie wytrąca.. kiedys zrozumiesz.. pozdrowka ;)
04/02/2007 — 10:29
>iris, albo: żyć na stojąco niż umierać na kolanach :].
04/02/2007 — 14:42
do jakobe: celny strzał w mój niechybny radykalizm.. ;)
Twoja racja, lepiej żyć na stojąco.. ;)
pozdrowka
04/02/2007 — 18:23
Ten człowiek zabawił się własnym kosztem.
05/02/2007 — 16:21
ci tez sie zalozyli http://borawscy.com/
05/02/2007 — 16:28
Pozostaję wiernym czytelnikiem fcionsz. Ino, że do tej pory wyobrażałem sobie Ciebie tak, jak wyglądałeś na tamtym zdjęciu, gdzie brzydkie słowo mówiłeś. A teraz zacząłeś wyglądać inaczej. Ale to nic, to nic :)
Pozdruffka!
05/02/2007 — 23:27
>nocny grajek, as time goes by, zaśpiewać chciałoby się. tyle że zdjęcia w podobnym czasie cyknięte (btw, tamten dymek to nie z moich ust).
06/02/2007 — 01:44
Fotografia to taki dziwny wynalazek, że zmienia ludzi nie tylko przez czas, ale i przysłonę. A dymek – faktycznie! Dobrych kilkadziesiąt, a nawet kilkadzieści razy go widziałem i źle zapamiętałem kto mówi… Ale cóż – fotografia to taki dziwny wynalazek, że ni cholery nie słychać kto zapodaje tekst…
06/02/2007 — 04:50
>nocny grajek, mnie się z początku też wydawało, że to ja mówię, choć ja takich rzeczy zwyczajowo nie mówię, ale że na tym zdjęciu akurat powiedziałem, albo mogłem, i ludziom też się zdaje, że powiedziałem, i w związku z tym powinni mnie uznać za gbura i że ja w związku z tym powinienem zdjęcie zmienić. no bo jak to tak – do czytelnika w ten sposób? ale fakt, że nadal bloga odwiedzali, przekonał mnie do reszty, że zostałem potraktowany nie do końca serio.
06/02/2007 — 23:25
…albo zostałes potraktowany serio _od_ końca. Od tego drugiekgo końca niż ten, na którym było to zdjęcie i tekst, który do bloga nijak się w moich oczach nie miał, ale który wrósł w krajobraz jakoś. Cóż – nowy krajobraz, nowe zdjęcie, ważne, że autor ten sam i pisaniny równie warte poczytania.