[173] albo to. stoisz w kolejce po bilet, w ciągu kilku lat w jednej z takich kolejek umrzesz lub będziesz sprawcą przestępstwa, ale jeszcze nie dziś. dziś upływa ci przyjemnie, to znaczy nic się nie stało, ziemia bez przygód kołuje w stronę wieczora i myślisz, że to chyba jeden z tych dni w roku, kiedy świat bardziej przypomina chomika w akwarium niż pająka, który siedzi ci na twarzy. to cię najwidoczniej rozczula, ta myśl, gdyż chwilę później z uwagą śledzisz lot ptaków w zwartym szyku ponad budynkami i mimo że zwykle gówno cię obchodzi, skąd i dokąd eksmitują się skowronki, bociany, jerzyki, to gapisz się jak zaczarowany i myślisz sobie, że dziś mamy dzień doskonale żaden, obojętny i bez wyraźnych właściwości, czyli twój ulubiony rodzaj czasu. w tej samej chwili zastanawiasz się ile takich dni przeżyła staruszka stojąca za tobą w kolejce. twarz ma zwiędłą, choć serdeczną. pewnie nie przeżyła ich zbyt wiele, skoro życie spędziła w dwudziestym wieku, ale zapewne dwudziesty pierwszy odpokutował jej z nawiązką we wnukach, które teraz co gwiazdkę, urodziny, dzień strażaka, wnuka i dzień babci obsiadają ją całą jak koty hrabala. w dłoni trzyma siatkę z drobnymi zakupami i podejrzewasz, że dziś wyjątkowo chowa w niej coś słodkiego dla któregoś z tych małych szatanów, a nie jak w każdy pozostały dzień – tabletki obniżające ciśnienie, kostkę masła i flaszkę syropu wykrztuśnego. tak myślisz w tej krótkiej chwili, stojąc między zwiędłą staruszką a okienkiem z biletami, i z tego zamyślenia zapominasz, co chciałeś, wstrzymując kolejkę, i wtedy z twarzy zwiędłej staruszki – tej, która słodyczami tak lubi rozpieszczać wnuki – wydobywa się twarde jak szczęk metalu no przecież rusz się, człowieku i wszystko wraca do normy.
25/10/2012 — 19:40
hehe to moze byla moja babcia, bo ona mnie nie rozpieszczala
25/10/2012 — 20:04
jakobe, no normalnie uśmiałam się przez łzy.
qwerty, moja rozpieszczała mnie do granic nieprzyzwoitości.
25/10/2012 — 20:09
a z ptaszkami to wcale nie jest takie nic;] wszystkim, którzy będą mieli taką możliwość polecam wyprawę nad biebrzę. tam dzieją się czary.
25/10/2012 — 21:12
„kiedy świat bardziej przypomina chomika w akwarium niż pająka, który siedzi ci na twarzy”
25/10/2012 — 21:13
Bardzo mnie zatrzymało to w cydzysłowiu.
26/10/2012 — 08:26
ona chyba nie miala w siatce cukierkow dla wnuczka ona tam trzymala sztylet zlosliwosci
26/10/2012 — 10:05
czar słów w magii myśli
pozdrawiam
:)
26/10/2012 — 14:43
jakobe, a co z Twoja babcia? miales ja odwiedzic jakis czas temu? nic nie piszesz.
26/10/2012 — 20:47
Rzeczywistość chyba Cię uderzyła; pewnie już dawno umarłeś w jednej z tych kolejek, tylko nie zauważyłeś. Przynajmniej zdążyłeś się rozejrzeć.
27/10/2012 — 22:16
twarz zwiędła ale serdeczna, ach jej, nad tym pracować warto. Ile sobie będzie można z czymś takim przyjemności przyprawić waląc zaskoczeniem w chłopców świeżych i zamyślonych ;)
29/10/2012 — 08:39
., a dziękuję, odwiedziłem. babcia wciąż w formie, opowiadała o tym, jak dziadek, babci absztyfikant ówczesny, przyniósł jej kiedyś na spotkanie kwiaty, ale nie wiedział, że ukradł je akurat z ogródka jej rodziców. babcię to do dzisiaj bawi.
29/10/2012 — 13:43
niezły gagatek z Twojego dziadka. ;] wlasne babcie sa najlepsze, zdrowia dla wszystkich.
30/10/2012 — 16:57
Pani Wanda. To była Wanda.
12/11/2012 — 03:04
Jakobe, jestes?
12/11/2012 — 03:05
Bo sie martwimy troche z kolezanka
13/11/2012 — 11:51
my z rodziną, psem i zaufanym hydraulikiem trochę też
16/11/2012 — 18:47
bo przecież tej staruszce już się masło topiło w torbie. człowieku. na bułeczki z dżemem porzeczkowym dla szatańskich wnuków.
:)
18/11/2012 — 13:37
Też się martwimy tu w domu
21/11/2012 — 16:35
I ja też się martwię :)
24/11/2012 — 18:15
bo ja się nie martwię. ja tylko mówię, że to jest jak życie na bezkofeinowej kawie. do kitu.