syndrom utrapienia

[150] pytanie na dziś brzmi: co było przed internetem i czy coś w ogóle było? jak sięgam wstecz pamięcią, widzę zielone wzgórza afryki, dwupokojowe mieszkanie na gdańskim osiedlu i moją matkę, która suszy skarpety nad palnikiem w kuchni, a potem nagle jeb – druga klasa liceum, wiszę nad modemem us robotics 56kb/s, który albo się połączy, albo się nie połączy, i w głowie odmawiam pacierz. reszta jest historią.

przesadzam, ale tylko dlatego, że parę dni temu przeczytałem ten artykuł i wezbrała we mnie ciekawość (czy innymi słowy – podjarka we mnie wezbrała, napaliłem się jak trzynastolatek). w artykule bowiem stoi, że grupa hakerów planuje 5 listopada zepsuć fejsbuka, ten portal społecznościowy. 5 listopada był wczoraj, a więc najwyraźniej nic z tego, gdyż fejsbuk tryka jak trykał, nikomu nic się nie stało, końca świata nie było.

a szkoda. pomimo całej mojej sympatii, pomimo całej mojej psychiatrycznej niekiedy miłości, jaką darzę nowoczesne media, w które przy okazji doszczętnie się uwikłałem i wikłam coraz głębiej, pomimo tego wszystkiego – podjarka we mnie wzbiera na myśl o zaprzeszłych czasach, gdy zamiast 827 przyjaciół miałem zaledwie 5 z krwi i kości, z których każdy pytał o zdrowie i niekiedy podżyrował kasę. to są banalne refleksje starego człowieka, którego coraz częściej dotyka błogosławieństwo niepamięci i który zarazem coraz intensywniej stara się odtworzyć, jak podówczas radziliśmy sobie – cała nasza szóstka – z prawdziwym światem.

bez przesady, radziliśmy sobie.

Categories: Bez kategorii

38 Comments

  1. a co to jest 'prawdziwy świat’?;)

  2. dobre pytanie.

  3. No jesteś! Widzę tu ładne nawiązanie do Pilcha.

    Prawdziwy świat to chyba ten świat niewirtualny, z krwi i kości, który pyta o zdrowie.

  4. Ale nie chcę się wymądrzać.

  5. jeśli pyta i pyta szczerze, to może prawdziwy;)

  6. rozczuliłam się tym modemem
    a zamiast fejsbóga, zepsuli sieć komórkową, której nazwy z litości nie wspomnę, bo dodzwonić się nigdzie przez pół dnia nie mogłam

  7. tych 5 wciąga nosem 827

  8. tez mi zepsuli telefon nie wiem czy to ci sami ale jest tak to poprosze do nich numery najlepiej stacjonarne bo bede dzwonil z budki

  9. A już się bałam, że coś się stało. Dobrze mówisz, Jakobe, a na myśl o modemach 56kb/s (cokolwiek to znaczy;) i dzwięków, jakie wydawały, łezka kręci mi się w oku.

  10. ostatnio jakiś francuz zapytał mnie, gdzie jest najbliższa budka telefoniczna, z dziesięć sekund zajęło mi przypomnienie sobie jak to wygląda

  11. doskonale pamiętam, co było przed internetem. dziecaki latały po podwórku. całymi bandami latały. w domu spędzało się tylko tyle ile jest potrzebne na markowanie odrabiania lekcji i zjedzenie obiadu. ludzie wiedzieli o sobie dużo więcej. potrafili pojechać na drugi koniec miasta, autobusem, żeby wypić kawę i pogadać o pierdołach. a informacji szukało się w encyklopedii – ale w tej wydanej po osiemdziesiątym dziewiątym, bo we wcześniejszych fakty były przekalibrowane.

  12. jakobe, jak dzisiejsze zdrówko? ;)

  13. Caddy, piękne czasy, nie żeby te były jakoś specjalnie brzydkie, może to kwestia „błogosławieństwa niepamięci”, ale wcześniej chyba wszyscy byliśmy trochę bardziej na serio.

  14. w temacie http://www.youtube.com/watch?v=iPhsMxfL-ys (jakosc filmiku srednia, ale sam filmik mysle ze trafia w sedno)

  15. co to utrapenie? ;p

  16. ., lenuta utrapenie – rumuńska pływaczka, która znana jest m.in. z tego, że przepłynęła wzdłuż dunaj na jednym wdechu.

  17. caviale, w porządku, jedynie trochę kark mnie boli, zastanawiam się, czy to nie są pierwsze objawy neurastenii.

  18. aaa.. dopiero zrozumiałam cały artykuł. ;] widać zanurzasz się na jesień głębiej, i na jednym wdechu.

  19. i dunaj w tobie wzbiera.

  20. jak nie było internetu, to z sąsiadem zrobiliśmy sobie dziure w ścianie, która łączyła nasze mieszkania (akurat nasze pokoje) i jak coś chcieliśmy od siebie, to wrzeszczeliśmy do dziury.
    jak nie było internetu, to w domu byłam tylko rano i w nocy, resztę czasu spędzałam zwieszona głową w dół z trzepaka, aż mnie któregoś dnia kolega nie strącił i nie rozbiłam sobie nosa i złudzeń co do pobicia rekordu guinessa w zwisie głową w dół.
    jak nie było internetu, to pisałyśmy sobie z koleżanką listy i podrzucałyśmy pod wycieraczkę.
    jak nie było internetu, to siostra woziła mnie taczką po polu, aż wwiozła mnie w dziurę po kartoflach i musieli mi drabinkę dostawiać.
    jak nie było internetu, to kupowałam płyty w sklepie.
    jak nie było internetu, to miałam podrapane kolanka i łokcie.
    jak nie było internetu, umiałam określić godzinę po połozeniu słońca. no, mniej więcej.
    i, co ważne, jak nie było internetu, to każdy areszt domowy miał sens, przynajmniej w kwestii dreszczyku emocji, bo miałam siedzieć w pokoju, a uciekam do kumpli przez balkon.

  21. świat bez to gadu przez telefon na poczcie (akurat tam były budki na osiedlu) bez względu na pogodę, mróz czy śnieg
    Wtedy ludziom chciało się rozmawiać

  22. 826!
    ktoś już Ciebie nie zna.

  23. no okropnie zły ten internet
    (jakby go nie było, to nas by tu nie było)

  24. Poważam internet i nie wiem, co bym zrobiła, o ja biedna!, bez codziennej dawki plotek na pudelku ;) Dzięki internetowi trafiłam też na twojego bloga i twoje wiersze, więc są plusy, ale jak czasem siedzimy z przyjaciółmi w pubie i każdy zaczyna opowiadać o tym co śmiesznego widział w internecie, to mam ochotę powylewać na wszystkich piwo ;) Zapanowała moda, żeby zwierzać się z najmniej istotnych szczegółów swojego dnia i to się staje treścią. Poza tym kto nie doświadczył imprezy z filmikami z youtube? ;)

  25. „anonimowi” robia sobie zwyczajnie pijar.

  26. nieanonimowi też, vide Kasia Tusk jako idolka pokolenia <:

  27. Obczaj adresy czytelników tego bloga, potem go zlikwiduj i wysyłaj pocztą wpisy:D

  28. ktos tu chyba czyta bez zrozumienia, bo wniosek z notki nie jest wcale kategoryczny i nie stawia tezy, ze internet jest zly. pada nawet zdanie o „psychiatrycznej milosci”. ja tez doswiadczam stety/niestety tego rodzaju uzaleznienia od nowych mediow, ale dobrze pamietam inne czasy, jeszcze z przed modemu 56kb/s , i zdarza sie, ze fantazjuje czasem na ich temat
    ;>

  29. Jakobe czy to prawda, że masz coś wspólnego z Make Life Harder??

  30. Qwerty, ja czytam bez zrozumienia. Przeczytałam bez zrozumienia 824 książki i ciągle mi mało;)

  31. ……., wspólnego to za mało powiedziane. moje całe życie przebiega wg formuły make life harder. harder & worse.

  32. kiedy nie było internetu z zaciśniętymi zębami spisywało się teksty piosenek z kaset, wkurzając się, że to cofanie (żeby upewnić się czy za drugim razem brzmi tak sam) nie może być jedynie na początek zdania, a nie na początek zwrotki.
    kiedy nie było internetu marzyło się o takich cudeńkach jak mail, komunikator, jutub czy torrenty. co nie znaczy, że klopsztanga, papierowe listy i siedzenie w czytelni nie były fajne.

  33. Przed internetem byl Kevin Costner… Przed internetem byly tez korki z matmy u jednej babki, korki z anglika u innej, niby obie nie mieszkaly od siebie daleko, ale w Trojmiescie wszystko jest wpizdu od siebie. Przed internetem bylo wchuj alkoholu po szkole z kumplami i ich kumplami, i np. opowiesci o tym, jak to na jakiejs imprezie ostro ruchano na pieska, a jeden to byl tak najebany, ze nie chcial mu juz stac, wiec sie wyrzygal i dalej ruchal, lecz to wszystko jakos nigdy nie dzialo sie na imprezie, na ktorej bylem (a staralem sie byc calkiem sumienny w tej materii). Przed internetem byl haszysz po szkole z troche innymi kumplami i amfa na telefon od kogos za posrednictwem jakiegos kumpla. Przed internetem byly telefony od kolezanki z klasy, ktora opowiadala jak to wlasnie sie rozbiera do kapieli, co z siebie zdejmuje, jaka czesc ciala myje i zawsze w koncu dochodzila jednak do cyckow, dupy i cipy, rozmawialem z nia tak stojac w przedpokoju, by gdy bylo trzeba udawac, ze temat dotyczy zajec w szkole. Przed internetem bylo „morze mozliwosci” in potentia, czyli tak jak teraz, z ta roznica ze teraz jest internet.

  34. Przyjemnie bylo przeczytac nie tylko notke, ale i komentarze. Dla mnie, czytelniczki blogow, jest to raczej rzadkie.

  35. podoba mi się komentarz kolegi ////
    jest taki soczysty.

  36. No z tą starością toś przesadził… ;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 jakobe mansztajn: stała próba bloga

Theme by Anders NorenUp ↑