[184] kochany pamiętniczku, otwieram oczy i już mnie nie ma w gdańsku. najpierw jestem na słowacji, potem na węgrzech, za chwilę będę w rumunii. budzę się z drapaniem w gardle, odkąd wyjechałem, więcej palę, mniej jem. dzisiaj obudziłem się w budapeszcie. krzysztof varga powiedział, że to miasto melancholii. jestem tu krótko, parę dni zaledwie, ale chyba rozumiem, co miał na myśli. w budapeszcie uśmiechają się tylko turyści.
poranki w obcym mieście są ekscytujące. teraz w hotelu przy ulicy rakocziego słychać wiercenie, buduje się nowy pokój. pewnie zgoła jak ten, w którym właśnie leżymy: wąskie łóżka, symboliczna szafeczka z wieszakiem, łazienka tylko nieco większa niż szafeczka i mikroskopijny telewizor na ścianie. zaskakujące jest tutaj tylko biurko, długie i szerokie, nie pasujące do reszty. można by doszukiwać się w tym podwójnego znaczenia.
pomiędzy wierceniem dobiega węgierski szmer. trudno rozszyfrować, co jest mówione, bo węgierski jest językiem niepodobnym do żadnego innego. może poza fińskim i estońskim, które też są niepodobne do żadnego innego. wyobrażam sobie, że chodzi o biurko: jak wielkie powinno być i w którym miejscu je postawić. czy zagra z mikroskopijnym telewizorem na ścianie i czy poeta z polski odczuje dostateczne wyrzuty sumienia, gdy będzie na nie spoglądał. jak mówię, poranki w obcym mieście są ekscytujące.
18/07/2013 — 11:34
Ładnie zaaklimatyzowane i przyjęte. Pamiętam Twój opis miasteczka Senj, byłem tam wczoraj, wszystko się zgadzało.
18/07/2013 — 17:44
jakobe, czyli jesteś w węgierskim hotelu dla polskich poetów, jak romantycznie;) czy to będzie jakaś dłuższa wycieczka? już czekam na serię. pozdrawiam spod wierzby.
19/07/2013 — 00:15
buda ma inny charakter jak peszt, jakby dwie różne połówki tego samego miasta.
19/07/2013 — 22:37
Pisz mi wiecej… love cie
20/07/2013 — 12:15
caviale, to będzie dłuższa wycieczka, ale z zupełnie innych, niż poezja, powodów.
20/07/2013 — 15:06
czyli senna po raz trzeci ;)