harmonijka

[202] pamiętniczku, kupiłem harmonijkę ustną. było to dokładnie rok temu. kupiłem, aby pięknie grać. rok minął – nie gram. ani pięknie, ani fatalnie, w ogóle do ust nie biorę. harmonijka leży, na półce w ciszy doumiera i mchem porasta. a na półkach niewiele trzymam rzeczy: trochę książek, trochę starych pieniędzy, klej w plastikowej butelce, zdjęcie kota (najcenniejsze!), młotek, centymetr, a od roku – harmonijkę ustną. gdybym przedmiotów miał więcej, nie rzucałaby się w oczy, a tak – błyska grzbietem jak karaś w ciemnym stawie i ilekroć po nocy wracam do mieszkania, ilekroć w drodze do łóżka rozpakowuję się z odzieży, ilekroć rzucam kontrolne spojrzenie na ciemną plamę pokoju, wówczas rzuca się na mnie w odpowiedzi ten mój srebrny wyrzut sumienia, dowód mojej niekonsekwencji, i próbuje wydłubać oko. aż ostatnio pękła mi od tego żyłka. patrzę nazajutrz w lustro, a tu poważnie – oko krwią zalane. zupełnie nieoczekiwanie, gdyż bezboleśnie. takie są kurwa konsekwencje niekonsekwencji, pomyślałem wówczas i poczucie winy zaprowadziło mnie na pole. stałem we mgle przed wykopaną butem dziurą w ziemi i z okiem zalanym posoką powtarzałem sobie, że nie ma innego wyjścia, pamiętniczku, trzeba to zrobić, dla dobra mojego i jej dobra, i harmonijkę złożyłem w ziemi. niechaj porasta mchem jak moje sumienie. a gdy z lżejszym sercem wracałem do domu, minął mnie szczawik z gitarą na plecach i wtedy przypomniało mi się: zawsze chciałem grać na gitarze.

Categories: Bez kategorii

42 Comments

  1. ja gram pieknie, moge ci pograc :)

  2. „Konsekwencja niekonsekwencji” – do zapamiętania.

  3. jakobe, zrobiłeś z harmonijki „sekret”? ;]

    p.s. mam w domu dwa pianina. . .na których już nie, ale może należy powrócić, bo przecież…

  4. caviale, dziury na dwa pianina butem nie wykopiesz.

  5. no właśnie. więc powrót.

  6. czyli, że co? lepiej obiecywać sobie małe rzeczy, żeby potem nie było żal, że się ich nie wprowadziło w życie? ;> czy porywać się jednak na wielkie?

  7. mam w domu organki… nawet chodziłem z dziewczyną po szkole muzycznej… może powinienem był raczej chodzić z dziewczyną po pianinie, a nie skrzypcach… może jeszcze nic straconego.

  8. porywac sie na wielkie.zawsze.jak ferdynand wspanialy albo keith richards.i ja na przyklad wczoraj odwidzilem poczte mialem zalatwic trzy sprawy w tym zaplacic zalegle i wtslac paczke do brata zagranice.to byla moja wielka wyprawa ale poeglem sie nie udalo stare baby mnie zniszczyly.ale jjutro wstane silniejszy mdrzejszy i znowu tam pojde

  9. aha brat pozdrawia

  10. kropko, po pierwsze: lepiej sobie w ogóle nie obiecywać; po drugie: to nieprawda, należy sobie obiecywać złote góry, w innym razie poduszka na twarz i lulu; po trzecie: nie ma tu morału, jest tylko zaduma, gorzka refleksja nad własną słabą silną wolą i kruchym postanowieniem. ding diring.

  11. motherfunk, organki też miałem. z reichu ojciec przywiózł, prawie nowe, eleganckie, ale potem brat przehandlował z konradem z siódmego piętra, zanim zdążyłem rozwinąć w sobie pasję, a następnie poczucie winy, że tę pasję zmarnowałem.

  12. oglądałam jakieś 2 miesiace temu amerykański film na youtube, coś tam o „sekrecie”, w którym autorzy twierdzą, że jeśli się czegoś bardzo chce, to dzięki myśleniu o tym i wizualizacji (wyobrażaniu sobie, że to sie już stalo), uruchamiamy energię wszechświata, która pomaga nam to osiągnąć.

    brzmi to niewiarygodnie, ale jednak nie mam pewności czy nie ma w tym prawdy. na próbę… wymyśliłam sobie, że zwizualizuję sobie, że zarabiam 100 tysiecy zł do końca roku. wyobraź sobie Kuba moje zdumienie, kiedy szef jakieś dwa tygodnie później wzywa mnie i daje projekt, za ktorego wykonanie (do końca roku!) zarobię 120 tys. niestety na firmę (sic!). teraz wiem, że w wizualizacjach trzeba być precyzyjnym…

    a tak na poważnie, siła woli czlowieka czy jego marzenia, potrafią przemieniac świat w sposób, którego nie pojmuję.

  13. kropko, kiedyś z kolei czytałem, za swoich najlepszych lat na studiach, że wizualizacja sukcesu prowadzić może do rozprzężenia mobilizacji i w efekcie człowiek zostaje w pozycji startowej, czyli dalej siedzi na kanapie i wyobraża sobie cuda wianki. dzisiaj trudno się z tym zgodzić, widząc tych wszystkich młodych wilczków, którzy przed każdy dniem pracy nakręcają w sobie sprężynki pozytywnego myślenia, wizualizują sukces, a potem idą do biura i podbijają świat. na mnie to chyba jednak nie działa. kompulsywnie wyobrażam sobie najgorsze i jakoś ciągle, hop sasa, do przodu.

  14. jakobe: trzeba myslec pozytywnie, tyko pozytywne myslenie jest w stanie przyblizyc cie do celu, jakim jest brak rozterek nad swiatem i sprawami ludzkimi. cos o tym wiem, stosuje odkad skonczylem 30 rok zycia. nie sprzyja to moze w sytuacjach tworczych, ale zjebisccie pomaga w pracy i podczas cyklicznych spotkan z rodzina ;>

  15. zauwazylem, ze najwieksza szansa na dyskusje tutaj jest miedzy piata a siodma rano. widac, ze narod pracujacy ;]

  16. a siła podświadomości?

  17. podobno podświadomość można świadomie programować. ale czasem…
    przykład: miałam marzenia, które od dzieciństwa tkwiły gdzieś z tyłu głowy i nawet jakoś specjalnie nie starałam się ich realizować. one zrealizowały się same. zawsze w drodze, w podróży, zupełnie przypadkowo.

  18. caviale, to ze mną jest niestety problem, bo ostatnią szansę na zrealizowanie tego marzenia pogrzebałem w ziemi. otóż: ja zawsze marzyłem o tym, żeby zostać gwiazdą country.

  19. jakobe, tego może i tak, ale przecież…
    poza tym, moje marzenia nie były związane z tymi dwoma pianinkami, chociaż jedno z nich dotyczyło muzyki, pozostałe obrazów. a obrazy, które wyświetlają mi się obecnie to uwaga: waga, księżyc, francuz na linie, japońska wyspa z tańczącymi żurawiami. co pan na to panie jakobe? ;]

  20. *cofam pytanie;]

  21. ale ja i tak odpowiem. oznacza to, że jest wieczór, oglądasz „man on wire”, ale na podglądzie masz jakiś dziwny japoński teleturniej. no i jesteś zodiakalną wagą. pach pach, proszę bardzo.

  22. (rzeczywiście, wszystkie rozmowy na tym blogu odbywają się między piątą a siódmą rano)

  23. no blisko, to ten francuz, ale telewizora to ja raczej mało. a zodiakalnym to ja jestem baranem niestety. lepsze to niż mieć kuku na mooniu. dzień dobry i teraz do pracy:]

  24. Tak poza tematem. Jakobe, niezmiernie mnie cieszy Twoja regularność.

  25. Mam nadzieję, że to stały trend.

  26. o, super się składa, mam gitarę na zbyciu. kolor pomarańczowy, na brzegach przechodzi w czerwień łuny zachodzącego słońca, pomimo braku kilku chyba dość istotnych strun i dwukrotnie klejonego gryfu w zasadzie nieśmigana. ojciec zawsze chciał mieć córkę grającą na gitarze.

  27. fy, ojciec zawsze chciał mieć syna grającego na pianinie. ale i gitara seems legit, tylko wiemy, jak to się skończy: za rok pójdę w to samo miejsce z łopatą, wykopię dół i położę się z gitarą w środku. najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy: nie zostanę gwiazdą country.

  28. jakobe, ja ci jedno mogę odstąpić. ;]

  29. z koparką pójdziesz ?

  30. pianino to przedmiot święty. nie róbmy mu tego. temu pianinu.

  31. wiem, wiem, uparta jestem jak baran, ale pomyślałam sobie, że takie dźwięki stymulują pisanie wierszy.

  32. dzień dobry, można z małym cytatem? właśnie wpadł w oko i tak się pięknie słowa kleją. grzecznie pytam, bo cytacik zawiera takie słowa jak „kusiek”, „dupie”, „japonii”, więc może nie wypada.

  33. caviale czekam na ten cytat od wczoraj :]

  34. qwerty, bardzo proszę:] mam nadzieję, że gospodarz mnie nie wyprosi.
    z listu jacka do allena str. 470: „jezu, naprawdę, ostatnio jak tylko spojrzę na kobietę i o tym pomyślę, to mnie prawie dosłownie mdli. co zaś tyczy się kusiek, to, jak dla mnie, mogą je wszystkie zakopać w polu i czekać, aż zakiełkują księżyce, mam to w dupie. mimo to starczy jedna kepka vinka i już jestem zwarty i gotowy. ale naprawdę już rzygam światem zachodu i zastanawiam się, co mi się przydarzy na cejlonie, w birmie albo w japonii (tak, tokio, to jest pomysł).” czysty przypadek, bez podtekstów, z życzeniami dla gospodarza, żeby tak już nie martwił się tym zachodnim country;]

  35. może troszkę dla złagodzenia, może bardziej dla przeniesienia uwagi, mój ulubiony, to znaczy jeden z ulubionych, tym razem z listu mrożka do lema, gdzieś tam z księżycem w tle: „jesteśmy trzema miliardami lusterek odbijających się w sobie wzajemnie, z kosmosem w okolicy nosa.”

  36. tak, to znowu ja, ale już ostatni raz, obiecuję.

  37. gwiazdą country może nie zostaniesz, ale ten kawałek wyszedł Ci całkiem spoko.

    http://www.youtube.com/watch?v=vc-TsvGSe0c

  38. muszę to napisać. przeczytałam właśnie, że 21 listopada 970 kilometrów od tokio w wyniku erupcji wulkanu powstała wyspa. i rośnie. wpływ księżyca. na bank;]

  39. ja, dziękuję. z kolegami siedzieliśmy do późnych godzin nocnych. kolega miał dziurę w duszy i tak jakoś od słowa do słowa. nie wiem, co powiedziałem.

  40. caviale, albo wpływ wulkanu :]. czy są już pierwsi osadnicy?

  41. pakuję już walizkę. hamak, latarka, książka. . .

  42. „inne przestrzenie, inne miejsca” redakcja dariusz czaja taka książka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 jakobe mansztajn: stała próba bloga

Theme by Anders NorenUp ↑