[249] Tymczasem nieoczekiwanie nadszedł kolejny rok, pamiętniczku. Umówmy się jednak, że nie do końca nieoczekiwanie, skoro zaskoczył głównie najebanych na starówkach, ani też nie nadszedł tak jak nadchodzi burza, ale wlókł się leniwie przez gorejącą zimę i teraz spocony łapie oddech na kanapie, że tak powiem.
Przynajmniej był czas, aby odkurzyć w mieszkaniu, przetrzeć blacik w kuchni, podlać roślinki i zaległe książki posegregować według ważności, co w sumie składa się na przyzwoity punkt wyjścia. I nie wiem, co więcej. Kolejne lata coraz mniejsze robią na mnie wrażenie. Ani strzelistych postanowień, pamiętniczku, ani manifestowanej kontestacji. Przyszedł, niech odsapnie, a ja zabiorę się może za tę stertę książek. Tyle, jeśli idzie o przyszłość.
Za to przeszłość. Tyle się, pamiętniczku, wydarzyło w zeszłym, że nie wiem od czego zacząć. Przytyłem nieco, matka mówi, że zmężniałem. Dwa razy widziałem Szczepka Twardocha na swojej ulicy, raz Krystynę Pawłowicz. Kwitło w najlepsze moje życie warszawskie, ale i marniało też na moje życzenie, gdy zamykałem się w mieszkaniu na całe tygodnie. Chodziłem do teatru, z lepszym, a przeważnie gorszym skutkiem. Wciąż byłem zakochany. Cierpliwie znosiłem remonty sąsiadów, ale też krzyczałem na ścianę nieprzerwanie przez dwadzieścia minut. Lewa stopa mi drętwiała. Byłem biedny przez moment, a potem byłem bogaty. Na Trastevere w Rzymie zjadłem najlepszy makaron w życiu, a na Ursynowie najgorsze krewetki. Żyłem, podumierałem, napisałem ładny wiersz. W końcu po raz szósty w ciągu sześciu lat zmieniłem miejsce zamieszkania. W grudniu popsuło mi się radyjko. Tydzień później dostałem nowe. Miałem prywatny basen w Saint-Tropez i spałem na łóżku z pluskwami pod Monako. Wciąż byłem zakochany. Chodziłem do Biedronki, wąchałem ubrania w Vitkacu, uprawiałem seks w publicznej toalecie, dostałem „Soir Bleu” Hoppera. Zacząłem segregować śmieci, tym razem bez oszukiwania, i chociaż wciąż nie skończyłem pisać trzeciej książki i nie wiadomo nawet, czy to się wydarzy, ostatnio czuję się poetą bardziej niż zwykle.
09/01/2020 — 09:25
Po pierwszym wpisie bylem powsciagliwy, ale po drugim chyba mozna powiedziec: wrociles.
15/01/2020 — 23:21
Nie pisz tych swoich książek i reszty – pisz tylko tu.
20/01/2020 — 13:16
To co lubię w tym Twoim pisaniu tutaj, to tę poetyckość właśnie. I takiego Ciebie wolę.
Ale rozumiem, że trzeba się dzielić sobą na FB czy insta, inaczej ;)
05/02/2020 — 17:41
haha
15/03/2020 — 14:47
Jak się oszukuje przy segregowaniu?
12/06/2022 — 18:37
Byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo …
12/06/2022 — 18:46
Skasowałem kilka bryk…
21/04/2024 — 14:04
8myulp
06/05/2024 — 02:20
o5cvyl
15/05/2024 — 10:20
dw5ejl
16/05/2024 — 11:01
cr0p30
23/05/2024 — 01:08
4kht14
13/06/2024 — 08:02
Jakobe jestem wdzięczna, że trafiłam na Twojego bloga, nigdy nie bylam fanką poezji, ale Twoja trafia w samo serduszko! Mam nadzieję że zaczniesz pisać częściej.