[197] kochany pamiętniczku, gdy ponownie w trakcie tej podróży otwieram oczy na bułgarskiej ziemi – wrażenia są zgoła inne, nie lepię się do ściany, nie ześlizguję z prześcieradła, żaden fachowiec za oknem nie próbuję rozwiercić wiertarką połowy miasta, jest cicho, zaledwie szmer pochrapywania i klimatyzacji, z której korzystamy już raczej z przyzwyczajenia aniżeli z powodu upałów. niezauważenie weszliśmy bowiem w fazę września: zelżały upały, uspokoiły się poranki, wyciszyło ciało, można powiedzieć, że i świat w całości wziął i się wyciszył. ale nie byłby sobą przecież świat i ja nie byłbym sobą tym bardziej, gdybym zaznał spokoju absolutnego, spokoju świętego, gdybym nie wynalazł sobie kata w tym uroczym skądinąd, pokomunistycznym, bułgarskim gniazdku o oknach szerokich jak ściana i ścianach jasnych jak słońce. a kat na wyciągnięcie ręki, ciało moje spoczywa bowiem na materacu tak cienkim i tak dalece nieistniejącym, że chyba nie będzie nadużyciem, kochany pamiętniczku, jeśli powiem, iż jest to materac symboliczny, materac-ściereczka i sen mój w związku z tym też jest symboliczny, jak ściereczka właśnie. leżę w istocie na tratwie z calówek pokrytej zaledwie mgiełką prześcieradełka, co zapewne dobre jest dla moich pleców, powiedziałby doktor, ale niekoniecznie dobre dla snu, odpowiedziałbym ja, i choć zgodzilibyśmy się z doktorem, że są na świecie rzeczy gorsze (śmierć, bieda, brak miłości albo internetu), to nie sposób pogodzić się z faktem, że przez kilka następnych nocy będziesz fakirem we własnym łóżku, męczennikiem we własnej pierzynce, samotnym wilkiem we wnykach niewygody. toteż trapię się porankiem, pamiętniczku, trapię się na zapas i męczę w różnych pozycjach, z których każda kończy się sękiem wyprowadzonym z calówki w okolice łopatek lub pod żebro. tego poranka jestem chrystusem niewyspanych, przesadą, która nie przesadza, tautologią spuszczoną ze smyczy, porównaniem, które nie trzyma się kupy. tego poranka jestem naprawdę zmęczony.
05/09/2013 — 12:01
nie mogę się oprzeć wrażeniu, że puszczasz do nas oko. ;)
05/09/2013 — 12:44
piękny jesteś symboliczny materacu. jesteś piękny bo piękno budujesz pięknymi strapieniami wieszcza.
05/09/2013 — 17:21
jakobe, w tej sytuacji możesz tylko i wyłącznie porzucić to cierpienie i zostać buddą.
;)
06/09/2013 — 19:12
puszcza oczko. ewidentnie
;>
06/09/2013 — 22:51
Świetnie się czyta. Nie pierwszy raz i nie ostatni zapewne;)
07/09/2013 — 07:23
oooo!
10/09/2013 — 00:51
moje lozko ma wielkie reflektory z przodu jak odwiedza mnie mama z tata to mowia zebym juz zmienil za stary kon jestem na takie zabawy ale sen jest jak jazda samochodem tak napisal ktos madry musisz uwazac zeby zle nie skrecic
21/09/2013 — 08:27
czy puszczam oko. to bardziej tik nerwowy.
28/09/2013 — 19:35
Od kiedy przeczytano mi ten fragment, który nawiasem mówiąc bardzo mi się spodobał, nie daje mi spokoju myśl: co oznacza „tautologia spuszczona ze smyczy”?
Będę bardzo wdzięczny za wyjaśnienie i ukojenie spracowanego umysłu.
Pozdrawiam!