[119] teza tej notatki brzmi: jeżeli wysunąć głowę przez zasieki własnego ogródka, rychło zarobić butem ignorancji można w pysk. albo inaczej, już bez zawoalowanej metaforyki: zapanował w społeczeństwie zasadniczy deficyt wstydu. można odnieść wrażenie i nie będzie to wrażenie pozorne, że aktualnie wydarza się w kraju coś na kształt dyskretnej rewolucji intelektualnej, która bez większego rejwachu i manifestacyjnych haseł winduje ignorancję jako wiodącą w społeczeństwie postawę intelektualną. książki stały się chujowe i nudne, a ogólnie pojęta roztropność myślowa jest skutecznie wypierana przez umysłową powściągliwość. powiedzieć dziś, że rembrandt van rijn to belgijski piłkarz albo że powietrze składa się w większości z wody – nie jest już obarczone jakimś szczególnym ryzykiem społecznym. chuj z rembrandtem, chuj z powietrzem.
w całej tej sprawie nie chodzi jednak o to, że się ludziom systematycznie myli przynajmniej z bynajmniej ani nawet o to, że ogólny poziom wiedzy w społeczeństwie upadł na mordę i kwiczy, a liczba ignorantów poszybowała na złamanie karku (tutaj bowiem, jak sądzę, proporcje pozostają względnie stałe) – a o to właśnie, że ignorancja tanecznym krokiem weszła do mainstreamu i już nawet nie jest wstyd. teraz można pójść do telewizji i z braku elementarnego pojęcia o świecie uczynić rewię na lodzie i jeszcze dostać oklaski od prowadzącego. wszystko bez cienia żenady. w tym miejscu pojawiają się słowa-wytrychy: standardy, społeczna introspekcja, chuj z rembrandtem, sprzężenie zwrotne. nie trzeba być profesorem nauk społecznych, żeby je sobie połączyć w logiczną, przyczynowo-skutkową całość i skonstatować ponuro: czyli w sumie przejebane.
*bezpośrednią inspiracją do napisania tej notki był program polowanie na singla, po którym kolejny rubikon został przekroczony. uwaga: wejście na własną odpowiedzialność. powodzenia.
10/03/2011 — 03:01
rembrandt van rijn to holenderski piłkarz ;)
a jak się nazywa specjalizacja od wyszukiwania wąskich żyłek pod ziemią? chętnie zrobię.
10/03/2011 — 05:33
gdyby holenderski, to byłby jakiś początek :].
10/03/2011 — 05:34
co do drugiego – no nie wiem, może różdżkarstwo?
10/03/2011 — 09:41
Jeju… podziwiam znajomych, którzy nie mają w ogóle TV, ja też oglądam ją sporadycznie i po to raczej, żeby nie stracić kontaktu z przykrą społeczną rzeczywistością, ale tego programu to już „nie zniesę”.
20 tysięcy? Zastanawiam się czego to jest cena.
10/03/2011 — 11:17
to jest dobre pytanie.
10/03/2011 — 12:03
trafione w sedno
10/03/2011 — 12:37
Obejrzałam i – ojoj:)
10/03/2011 — 13:41
szlag, jeszcze chwila i zupełnie unilateralnie ustalę, że należy mi się od ciebie odszkodowanie z tytułu utraconego wynagrodzenia, bo tylko grzebię w archiwum i grzebię, i czytam, i się uśmiecham półgębkiem pod wąsem, którego – o, dzięki wam, niebiosa – nie mam. a kto na chleb zarobi, hę?
10/03/2011 — 15:24
mam podobnie moze najwyzsza pora utworzyc ogolnoblogowy fundusz zeby to jkos gralo
10/03/2011 — 19:12
a pod linkiem o polowaniu, w prawym górnym rogu jest napisane „music television”.
eh..
10/03/2011 — 19:25
ależ ta dyskretna rewolucja intelektualna zaszła już dano temu, tylko nasi profesorowie nauk społecznych jeszcze jej nie zauważyli. Dlatego w celu osiągnięcia kontaktu z rzeczywistością powinni takie programy oglądać przymusowo raz w roku przez cały miesiąc bez przerwy.
11/03/2011 — 08:20
ta rewolucja odbywa sie caly czas, ale w ostatnim czasie, tu sie zgadzam z autorem, przybrala jakies kolosalne rozmiary. niby bez glosnych hasel, ale pod spodem az wre od postepujacej ignorancji i glupoty. kto sie interesuje, ten wie, ze poziom czytelnictwa jest najnizszy od kiedy proklamowano szkolnictwo. zalaczony we wpisie program jest tego dobitnym dowodem i mimo ze wiedza, nauka i ksiazki nigdy nie byly popularne, to obecnie sa wrecz antypopularne. pozostaje zaufac dziejowej sprawiedliwosci i poczekac az historia zacznie zataczac kolo.
(przepraszam za brak polskich znakow. moj system operacyjny nie przewiduje.)
11/03/2011 — 13:19
Głupota uczestników tego programu to jedno, ale mnie najbardziej uderzyła ich niezmącona niczym pewność siebie. To chyba rzeczywiście wynik ignorancji. Autoignorancji.
11/03/2011 — 18:09
to chyba trzeba powiedziec glosno to jest cena kurestwa
11/03/2011 — 18:42
nie mam bynajmniej takich aspiracji, ale w 'niemoralnej propozycji’ to był przynajmniej milion dolarów ;
11/03/2011 — 20:59
słyszycie? słyszycie jak mi ręce opadają? co to za ludzie w ogóle i co to za program…
11/03/2011 — 21:11
to świat 2.1, na razie w wersji beta.
11/03/2011 — 21:13
aha. dzięki za info;P
11/03/2011 — 21:16
beta – bo nie sądzę, żeby to był koniec. jak pokazuje doświadczenie – na jednej fali się nie kończy.
11/03/2011 — 21:23
Pocieszające jest to, że inni młodzi ludzie – tacy jak tu obecni – nie zgadzają się na postępującą cichcem degrengoladę… i chwała Wam za to.
A, że świat stał się „wersją beta” – zgadzam się…BAZA, MAMY PROBLEM !
11/03/2011 — 21:38
Za milion dolarów, hm, tutaj sprawa się komplikuje i decyzja przestaje być oczywista. W końcu każdy ma swoją cenę, nieprawdaż?
12/03/2011 — 03:31
istnieje taki pogląd. czy prawdziwy? tego nie wiem.
12/03/2011 — 09:15
No to pytanie, może trochę ryzykowne:
kto się kiedyś sprzedał?
12/03/2011 — 09:37
I za ile?
12/03/2011 — 11:38
ja sie sprzedaje codziennie w robocie za 1600 miesiecznie
12/03/2011 — 12:10
Ja się nigdy nie sprzedałem.
12/03/2011 — 12:38
ja tez nie
12/03/2011 — 14:16
ja się sprzedałem kilkakrotnie, przeważnie za niewielkie pieniądze.
13/03/2011 — 18:15
Bardzo interesujący blog. Gratuluję.
13/03/2011 — 21:46
w tym rzecz, żeby wtedy jak najwięcej wytargować
14/03/2011 — 09:10
to jakby na temat. http://tygodnik.onet.pl/30,0,6600,3,artykul.html
ostatni akapit dość dobrze obrazuje, z czego (przynajmniej częściowo) może wynikać niewiedza.
nie wiem skąd bierze się reszta.
14/03/2011 — 10:09
To ciekawe, Caddy.
14/03/2011 — 11:07
sa tyam w tekscie takie momenty jakby ten co napisal mial wszystko za ladnie poukladane
Na półpiętrze grupka chłopców, gangsterzy. Spodnie dresowe, bluzy z kapturem lub obcisłe podkoszulki, w odtwarzaczach mp3 rap, hip-hop czy jakaś inna onomatopeja.
14/03/2011 — 11:15
Sam,
wiem, wiem. jest też o tym jak gangsterzy chcieli się poboksować, więc im pokazał parę chwytów i odtąd było cacy.
głównie chodziło o ten ostatni fragment – mam wrażenie, że to taki obraz aktualnego podejścia do posiadania (zdobywania?) wiedzy w pigułce.
14/03/2011 — 11:28
zawsze można mieć nadzieję, że jakiś Mickiewicz wywiezie kiedyś tych nowych maturzystów na Czukotkę, śladami Romana Abramowicza i Chelsea, a tam będą mieli dużo czasu do wypełniania dolin swojej niewadzącej większości niewiedzy
14/03/2011 — 11:37
foma,
a gdy ten czas nadejdzie, nareszcie będzie można swobodnie wybierać wśród miejsc parkingowych :)
14/03/2011 — 13:26
ten ostatni akapit rzeczywiście bije w twarz. ryba psuje się od głowy.
15/03/2011 — 22:17
http://czerski.soup.io/post/115673597/Image
16/03/2011 — 08:13
w sedno bite :)
16/03/2011 — 12:01
’experimenting with books’ – bomba! :D
16/03/2011 — 15:15
ponieważ pojawił się link z zupy czerskiego, chciałabym przeprosić za niezamierzoną krytykę, która pojawiła się kiedyś z mojej strony.
źle to wyszło. i pewnie nie tylko to;)
16/03/2011 — 21:17
caviale, a przypomnisz co to było? :]
17/03/2011 — 00:56
eh, dobrze. jak już składać samokrytykę, to do końca. i jeżeli śmiać się, to przede wszystkim z samej siebie;) to było przy notce [108]. dzisiaj refleksję taką mam, kiedy człowiek się nie zna, niech lepiej cicho siedzi;)
17/03/2011 — 09:05
pytanie na czym polega znajomość. bo mnie się wydaje, że takie rzeczy to jednak instynktownie. tutaj przypomina mi się rysunek raczkowskiego (nie mogę znaleźć w sieci): stoi facet w muzeum i gapi się w obraz. podchodzi do niego drugi i pyta: podoba się panu? na co ten pierwszy odpowiada: ja się na tym nie znam.
17/03/2011 — 09:26
jakobe, masz rację, ale wydaje mi się, że czasami trzeba się w obraz pogapić, a nie tylko rzucić okiem;)
18/03/2011 — 08:45
ten blog i komentarze powoduja przyjemne odczucie,ze jeszcze Polska nie zginela
18/03/2011 — 09:44
z tego co się orientuję, to tutaj mamy taką polskę raczej multikulturową, do tego uprzejmą, co też rzadkość – taka polska to moja ulubiona wersja polski. aj!
19/03/2011 — 08:26
piękny taki ogród, w którym rosną przeróżne drzewa. ich korzenie splatają się, a korony tworzą cudowną ferię barw:)
23/03/2011 — 10:40
znow wypada sie zgodzic:-) polska multikulturowa inaczej „na uchodzstwie” jest bardzo rzadko uprzejma. Za to moja ulubiona wersja polski to takie blogi. No ale dosc tych uprzejmosci, bo sie zrobi za slodko