[232] jest tydzień później, kochany pamiętniczku. przejechaliśmy dwa i pół tysiąca kilometrów. warszawa, łódź, poznań, gdańsk, wrocław, katowice i znowu gdańsk. wszystko dla książeczki, wszystko dla żarcików i uśmieszków z oczkiem. dwa tygodnie temu wyszła druga książka make life harder. znów śmiesznostki, jak przy pierwszej, ale tym razem śmiesznostki na serio. śmiesznostki wagi państwowej. dwóch niepoważnych wafli pisze bowiem książeczkę o polityce. wiele razy podczas tego tygodnia słyszeliśmy pytanie: panowie, dlaczego akurat polityka? dlaczego nie o modzie? dlaczego nie o, dajmy na to, tartach z owocami albo o zbiorach cebuli na podlasiu? odpowiedź „bo jest to dla nas ważne” nie licuje z konwencją, więc odpowiadaliśmy po swojemu, zgodnie z rolą – że zaliczka, że koniunktura, że to się teraz klika.
po dwóch i pół tysiąca kilometrów wtoczyłem się do mieszkania i zasnąłem nawet nie wiem kiedy. a przecież zasypiałem przez ten tydzień o dwudziestej, budziłem się o przyzwoitej czwartej, a dni upływały nam na siedzeniu. siedzeniu w aucie, siedzeniu na spotkaniach w empiku, siedzeniu nad talerzem, siedzeniu na siedzeniu przed telewizorem. chyba powinienem znowu zacząć robić pompki. dwadzieścia rano, dwadzieścia przed snem, do tego dziesięć pajacyków. może w końcu trochę bym spoważniał, nabrał krzepy, zaczął dźwigać ten ciężar. ale zanim zaczniesz, powiedz, czy nie boicie się pozwu ze strony ryszarda petru i czy poznaliście już może kasię tusk?
jest tydzień i dwa i pół tysiąca kilometrów później, a ja dalej siedzę. tym razem w ponurej scenerii swojego mieszkania. zmęczony, jesienny i byle jaki. w głowie mi się kręci, bolą mnie plecy, dusza mnie boli, od tygodnia nie jadłem zdrowo i nie mam komu ponarzekać. to znaczy narzekam tobie, ale ty jesteś nieprawdziwy, pamiętniczku, więc na koniec i tak wszystko wróci do środka. dwa i pół tysiąca kilometrów później mamy jesień w pełni. w tej jesieni zadomowiony już nie pamiętam, czy wrocław był przed poznaniem i dokąd pojechaliśmy z łodzi. przypominam sobie tylko, jak parę tygodni temu jadłem pomidora z ogórkiem na śniadanie, leżałem w słońcu na polu mokotowskim, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy wciąż jeszcze piegowatej. to nie było tak dawno, a wydaje się jakby w zeszłym życiu. ale zanim o zeszłym życiu, jakobe, które na pewno też jest super ciekawe, to jeszcze króciutkie pytanie: kiedy książka o zbiorach czosnku w częstochowie i w ogóle który z was to lucjan a który to ten drugi?
08/12/2016 — 14:52
Drogi J., jesteś w błędzie – Pamiętniczek jest jak najbardziej prawdziwy! Uwierz w to i nie zapomnij – my zawsze pamiętamy.
08/12/2016 — 15:14
Podpisuję się pod komentarzem ws pamiętniczka
08/12/2016 — 18:40
gratulacje! pisz więcej, nie tylko za pieniądze. pozdrawiam
08/12/2016 — 18:46
podpisuję się pod komentarzami. poza tym, niebawem znowu będzie można położyć się na trawie i…
09/12/2016 — 08:04
’przypominam sobie tylko, jak parę tygodni temu jadłem pomidora z ogórkiem na śniadanie, leżałem w słońcu na polu mokotowskim, a uśmiech nie schodził z mojej z twarzy wciąż jeszcze piegowatej.’ – wybaczcie, ja nietutejszy, te dwa 'z’ to licentia poetica, przypadkiem czy specjalnie? bo pani w szkole z ojcem mnie mówili inaczyj, ale świat tak pędzi, się zmienia, to może wypadłem z kursu…
10/12/2016 — 10:02
brat, te dwa „z” to tak zwana literówka.
10/12/2016 — 10:03
i proszę mi wybaczyć, że tak zdeprecjonowałem pamiętniczek. jesień, sami państwo rozumieją.
10/12/2016 — 17:05
wspaniałe
11/12/2016 — 11:23
w życiu nie myślałem, że ośmielę się poprawić wirtuoza słowa, mistrza liryki, słońce wysoko na niebie, Jakobe! teraz mnie będą musieli zaprosić na blogforumgdansk i przygotować koszulkę z napisem – 'ten podły człowieczek poprawił jakobe’, a że nie lubię koszulek z napisami, cóż robić, jak żyć? Pocieszam się myślą, że może nie dożyję i problem rozwiąże się sam…
11/12/2016 — 13:15
brat, pogadam z organizatorami.
13/12/2016 — 21:45
jesień sprzyja melancholii. i ja tę jesień właśnie za to lubię.
a, że książka o polityce, tego akurat nie lubię. plus za to, że żartem, kpiną, ale że o polityce to nie lubię.
14/12/2016 — 11:13
można nie lubić polityki, ale to właśnie wzbudza mój szacunek, porwanie się na taką tematykę. nie jest przecież łatwa i istnieje ryzyko pozwów. politycy rzadko mają poczucie humoru.
14/12/2016 — 14:32
Przychodź tu częściej Jakobe. Tu jest spokojnie.
18/12/2016 — 06:07
samsara, rozumiem i szanuję. następna będzie o rzeczach miłych.
18/12/2016 — 06:09
kropka, z tymi pozwami straciliśmy już nadzieję.
20/12/2016 — 09:07
piszcie nową książkę. :) może taką pełną nadziei, bo beznadziei jak na ten rok już zbyt wiele. wierzę, że potraficie.