[224] kochany pamiętniczku, kiedy dorabiasz się własnego taga na pudelku, oznacza to przynajmniej dwie rzeczy. pierwsza jest taka, że udało ci się. zostałeś przyjęty w poczet książąt polskich, państwo docenia twój trud. druga jest taka, że gdzieś najwidoczniej popełniłeś błąd.
pod tagiem widnieją rzeczy, za które skarciłbym się, gdybym lat mniej trochę miał i brzytwę poglądów ostrzejszą. ale lata lecą, pamiętniczku, i zamiast tężeć – środek mój nieoczekiwanie mięknie jak biszkopcik w mleku i ten wieszak-kręgosłup z wolna zamienia się w strudel. w ostatnich tygodniach odwiedzałem telewizję jakbym wchodził do siebie, brałem udział w sesjach zdjęciowych dla kolorowych pism, brylowałem na salonach i uśmiechałem się na zawołanie aż policzki trzaskały. dostroiłem się nadzwyczaj łatwo, a przecież była umowa, pamiętniczku, żywcem nas nie wezmą.
i co to teraz będzie, jojczy matula przed chatą. po jednej stronie brokat, splendory i buźka twoja upudrowana w śniadaniowej telewizji; po drugiej – jałowy widnokrąg i od tygodni nie napisałeś nawet jednego cennego zdania. niech ten kurz opadnie, mówię sobie, niech się rzeczpospolita próżna do cna we mnie wyczerpie i potem wrócimy do siebie, na dawne klepisko. znów będziemy jak bohater swoich wierszy i z kieszeni powiewać nam będzie sztandar wyjebania, i znowu, pamiętniczku, będziemy niewinni, i znowu na powrót we wszystko sobie uwierzymy.
23/08/2015 — 10:28
pocieszalabym
23/08/2015 — 10:31
Podobno jak zaglądasz w ciemność, to ciemność zagląda w Ciebie
23/08/2015 — 12:19
ja cie rozumiem bracie to jest trudna gra w ktorej nie ma wygranych sa najwyzej remisy ale tez moze sie mylic
23/08/2015 — 16:14
dobrze wiedziec, ze sie nie zachlysnales slawa
23/08/2015 — 19:02
lepszyś jako pestka chropowata aniżeli cukier słodki.
kubo, wróć.
23/08/2015 — 20:41
każdego dnia piszesz nawet kilkanaście cennych zdań. po prostu nie zauważasz.
24/08/2015 — 01:31
A jednak nie… wpis świetny…jak te sprzed „warszafskiego” high life ;-) (a czytam od początku). Pozdrawiam! A.
24/08/2015 — 16:28
milo mi bardzo ogladac takie buźki upudrowane w telewizji sniadaniowej. no coż. na poezji się nie znam
25/08/2015 — 06:54
ale idzie jesień, drodzy państwo. znów będziemy budzić się z pierwszymi kurami, dzień wydłuży nam się niedorzecznie i nawet tvn24 nie pomoże, nie rozproszy tej kawalkady złych myśli, i znów będziemy bezbronni, a bezbronny poeta nie ma wyjścia – musi pisać. niech żyje bal!
25/08/2015 — 09:32
jesienna melancholia…
pixies-where is my mind
25/08/2015 — 19:10
jakobe zapominasz, poeta nigdy nie jest bezbronny.
26/08/2015 — 14:02
Ostatnio miałem pewną – pewnie niezbyt odkrywczą – myśl, że taki „celebryta” to niby ma fajnie, nieby ma lepiej, bo nie tylko wyrwał się z motchłou i przez motłoch wielbiony jest, ale także do przeciętnego motłochowicza może więcej.. z drugiej jednak strony – i tu to czysta teoria bo bo niestety albo na szczęście praktyki nie znam.. z drugiej strony taki celebryta jest motłochu własnością – to motłoch decyduje co celebryta ma robić żeby pozostać celebrytą, motłoch narzuca kodeks działania celebryty i celebryta przestaje być tym kim był wczesniej a staje się postacią fikcyjną, którą musi wytrwale kreować o każdej porze dnia i nocy – żeby być lepszym celebrytą, większym niż inny celebryta, żeby piąć się pod drabince celbrytów niczym w korporacji, i ciągle musi dbać o to żeby tłum, motłoch go kochał, bo jak motłochowi coś się nie spodoba – to nie ma zlituj, jako celebryta jesteś skreślony… ot takie przemyślenia, nie sądziłem że zdarzy się okazja je gdzieś napisac a tu proszę – Jakobe mansztajn z poezja.org – kto by pomyślał że ktoś z orga nie tylko wyda papierową książkę (nie za swoje pieniądze) ale jeszcze zostanie celebrytą.. wielkie graty :)
29/08/2015 — 00:57
Tak chciałam tylko powiedziec ze Twoja nowa książka w końcu do mnie dotarla (no dobra, z miesiąc temu-siostra sie spisała) i nie jest rozczarowaniem-ani troche. Wczytuje sie w ulubione wersy niemalże codziennie, to niezwykle uczucie odkryc tyle miłości w tomiku o umieraniu(glownie). Ale w końcu to ma sens-jak nie ma miłości umieranie czy odchodzenie (w ogóle) nie porusza serca na tyle by stworzyć o tym wiersz. Przepraszam ze off topic. W temacie: badz sobie tym celebrytą, raz się żyje i wszystkiego trzeba w zyciu spróbować ;)
Pozdrawiam
Ania
29/08/2015 — 19:10
amethyst, where is, zaiste.
29/08/2015 — 19:40
klaudiusz, nie jestem pewien, czy taki jest mechanizm. zgoda, że jest celebryta niewolnikiem, ale to raczej niewola przyjemnej próżności niż dyktat tłumu. tłum pojawia się za chwilę i zanim zacznie nabijać rytm, najpierw celebryta sam siebie musi wpuścić w maliny i z własnego wizerunku uczynić ołtarzyk. a jak się taka próżność w człowieku już rozgości, to pod każde dyktando można grać. w każdej orkiestrze, na każdym statku.
co do mnie zaś – wciąż mogę tyle samo. życie moje niespecjalnie się zmieniło poza tym, że gębę czasem powycieram w telewizji. pranie, sprzątanie, znajomi, czytanie. to ja jestem ten motłoch.
29/08/2015 — 19:41
anka, dziękuję. ten trop miłości niezwykle mi się podoba.
01/09/2015 — 03:12
jakobe, a jednak chyba warto po tych telewizjach się przechadzać, choćby dla wpisu takiego jak ten. Dopóki pamiętniczek działa, we wszystko Tobie uwierzymy (mówię za siebie, ale chcę podtrzymać konwencję).
03/09/2015 — 11:00
Człowieku
wrzucaj w ten pamiętniczek więcej i częściej tego i nawet owego.
wierny czytelnik.
04/09/2015 — 21:51
zo, i za mnie:]
06/09/2015 — 18:43
no ja w sumie też czekam na opadanie kurzu i jesień
widziałam w śniadaniowej – nie wyglądacie jak u siebie (komplement)
22/09/2017 — 13:45
Skoro nie piszesz już długo, to zaczęłam czytać od początku bloga i wykorzystałam wyszukiwarkę wpisując słowo Matula i proszę: hau hau :)) co za tekst, jakie wyczucie czasu.