[9] w życiu tak właściwie przywiązany jestem do trzech rzeczy: internetu, mięsa, butów (i o ile w przypadku internetu i mięsa myślę raczej o pewnych kategoriach ogólnych, a nie na przykład o kurczaku ujrzanym tydzień temu na straganie w wejherowie, o tyle w przypadku butów chodzi o moje własne brązowe, schludne, proste, przede wszystkim zaś proste, bo ja sobie prostotę w bucie cenię, proszę państwa, najbardziej ze wszystkiego. ale nie o tym jest, nie o tym, choć po części także o tym)
w związku z tym, iż nie jestem przywiązany, postanowiłem zrobić porządek z kartonami o zawartości, że tak powiem, sentymentalnej. ja takie kartony, proszę państwa, z zawartością sentymentalną posiadam naprawdę, w sensie one faktycznie u mnie zalegają w mieszkaniu na podłodze jako efekt innych porządków, co przypomina nieco filmowy kadr z pakowania się na okazję wyprowadzki na przykład mojej osobistej, z punktu a do punktu bliżej nieokreślonego
ja sobie często powtarzam, że mężczyzna sentymentalny brodzi jak ta łódka mickiewiczowska w miejscu, a mnie się chce do przodu, choć w ogóle najchętniej to chciałbym od początku, bez tego ciężkiego jak tory bagażu kartonów, które są jak żywy, wciąż tętniący dowód w sprawie, mówiąc krótko: mnie, drodzy państwo, moje doświadczenie życiowe po prostu uwiera. z drugiej jednak strony, jest w tym jakaś lekcja, albo lepiej nauczka, bowiem kto nie zna przeszłości, na wiecznego skazany jest zbója
04/04/2007 — 14:37
dla tych, którzy nie wiedzą – „zbój” to rumcajs w wersji hard evil.
04/04/2007 — 14:40
„postanowiłem zrobić porządek z kartonami o zawartości, że tak powiem, sentymentalnej”
postanowiłeś. a zrobiłeś?
04/04/2007 — 14:52
tak.
04/04/2007 — 18:04
ukontentowała mnie ta notka:) mogę powiedzieć, że nawet bardzo… w ogóle przyjemnie się czyta:)
u mnie też stoją pudła wypakowane przeszłością po brzegi… jak czasami najdzie mnie ochota na uporządkowanie tego, to zwykle kończy się na nieprzespanej nocy o zapachu kawy, a z pudeł i tak nic nie ubywa…za dużo w nich uczuć.
04/04/2007 — 18:36
odczuwam ból istnienia od piętnastu lat. ciągle wierzę, że mi przejdzie.
to tak w ramach udowodnienia, że nie wolno tracić nadziei.
04/04/2007 — 20:56
mnie na przykład uwalnia od ciężaru taka myśl, że błędy się popełnia i często można je poprawić (a propos zbója;)-o ile łatwiej się wtedy idzie do przodu…
05/04/2007 — 01:25
ja podejrzewam o co chodzi, ja podejrzewam, że chodzi o to zdanie z fitzgeralda – to, które zamyka „wielkiego gatsby’ego”.
05/04/2007 — 08:04
raz do roku robię takie porządki we wspomnieniach. Wiele czasu ląduje wtedy w koszu, a ja czuję się znacznie lżejsza.
pzdr
05/04/2007 — 20:46
jakobe, ale internet to szatan!
06/04/2007 — 00:09
do 'Giera’
ale też Natasz’ ;)
06/04/2007 — 07:47
>giera, do tego kłamca i złodziej, mimo to nie potrafię bez.
06/04/2007 — 10:03
bez , niezdrowo
06/04/2007 — 13:08
Ojej, a co pan robił w Wejherowie? Zaprosiłabym na kawę, gdybym wiedziała o tym fakcie!
Czy może raczej było to abstrakcyjne wyobrażenie przypadkowego kurczaka w przypadkowym Wejherowie?
06/04/2007 — 13:10
„Mężczyzna sentymentalny”… Mężczyzną nie jestem, ale także miewam napady powrotów do przeszłości. Tyle, że u mnie mieści się ona nie w kartonach, a w szufladach. Bo ja jestem mniej jak Mickiewiczowska łódź, a bardziej jak Mickiewiczowska Telimena – wszystko trzymam w biurku.
06/04/2007 — 15:42
>anna ro., tak, raczej abstrakcyjne wyobrażenie przypadkowego kurczaka w przypadkowym wejherowie, bo mnie w wejherowie z godziliard już nie było. jakbym się jednak miał wybierać, na tę kawę zajdę.
06/04/2007 — 17:59
Łeee, tak myślałam… Zresztą w Weju nie ma chyba takich typowych straganów. A na pewno nie z kurczakami, bo sanepid pod bokiem :P
06/04/2007 — 21:21
„niepamięci niech się święci cud”
chociaż ja osobiście bym nie chciała wykasować żadnych wspomnień, bo oprócz tych uwierających są też te miłe i prawdopodobnie jednych bez drugich być nie może. więc chyba lepiej wszystko niż nic :)
07/04/2007 — 09:35
Nie zapominaj, że niektórzy maja wspomnienia, z których muszą się leczyć.
Ale fakt… W gruncie rzeczy… Lepiej mieć cały pakiet niż nic…
07/04/2007 — 09:38
Podziwiam lekkość pióra, jak to o życiu doczesnym można jednak pięknie i nie tak przyziemnie. Pozdrawiam
07/04/2007 — 11:10
w ciagu ostatnich 6 miesiecy przeprowadzałam sie już 2 razy. zostałam tym sposobem brutalnie i nagle zmuszona do zrobienia porzadków z moimi „pudlami” ale przyznać muszę, ze chyba nie na wszystkie pudła byłam gotowa, bo czasem otrafi mi ich brakować, wiec może tez warto zostawic troche życia w „pudłach” ;)
08/04/2007 — 14:56
„abstrakcyjne wyobrażenie przypadkowego kurczaka w przypadkowym Wejherowie” pełne uznanie za wzbicie się na takie pułapy abstrakcji. Zwłaszcza dla ciebie anno, za ukucie tego terminu :)) w przypadkowym wejherowie jest dzisiaj impreza, może przypadkowo ktoś się przypadkowo zjawi przypadkowo. I „przypadek” kieślowskiego też jakoś w telewizji leciał/będzie lecieć. Taka zbieżność…
08/04/2007 — 14:57
aha, właściwie Przypadkowo też by mogło posłużyć za nazwę miasteczka, czyż nie?
08/04/2007 — 19:08
Dobrze czasem zostawić sobie coś ciekawego,list jakiś na przykład. Ja w każdym razie trzymam różne bzdety.
I chce zobaczyć te buty;)
08/04/2007 — 23:49
>porcelanowa, wiesz, to takie zwykłe brązowe buty są. ja podejrzewam, że one w nikim poza mną nie są w stanie wzbudzić jakichś poważniejszych refleksji.
08/04/2007 — 23:54
>mmm, przypadkowo brzmi git. w przypadkowie mogliby zamieszkać wszyscy ci z przypadku. ja na przykład jestem zupełnie przypadkowy, w sensie z przypadku poczęty, więc też mógłbym.
09/04/2007 — 10:17
Ja nie wiem, jak zostałam poczęta (chyba przyleciałam z kosmosu podobno jakoś), ale ta nazwa miejscowości bardzo mi sie podoba i też bym tam chciała zamieszkać. I żeby panował tam pokój i powszechna miłość :D
09/04/2007 — 10:18
A buty rzeczywiście mogą wbudzać różne uczucia. To znaczy mówie to, rzecz jasna, w kontekście swoich butów, z których chyba każde wywołują jakieś wspomnienia. Aż się czasem łezka w oku kręci…
10/04/2007 — 00:28
[troche jakby spoznione zyczenia]
[wiecej slonca w sieci!]
10/04/2007 — 07:15
eee, jakobe ja myślę, że 90% populacji powstała dzięki takiemu przypadkowi (to co? do Przypadkowa z nimi/nami wszystkimi?), a może z 10 jest planowana i programowana. Nie ma co nosa spuszczać na kwintę.
i przyłączam się do życzeń – więcej słońca, ooo kazimierz się wypalił, ale zobacz, na pewno jest tyle wydarzeń z tzw. jajem do opisania, do opisania również z jajem tzw. bierz, kiedy dają ;))
10/04/2007 — 10:39
MMM, sama jesteś „programowana” :D Masz chipa i baterie.
To wesołego po-Świętach!
10/04/2007 — 11:13
no, to wszystkiego dobrego po trochu, jak mawiał, albo mógł mawiać, jan z czarnolasu.