notatka z podróży, cz. 1

[19] wyszła zosia na moment, do szpitala pojechała zaszczepić się na okoliczność tego czy owego. za kilka dni poleci do tropikalnego peru, a tam jak wiadomo bóg wie co dymem kręci, więc szczepi się zosia na wszelki ewentualny. ja tymczasem dzień wcześniej dam nura do równie tropikalnego polandu, i to, drodzy państwo, dopiero będzie wyzwanie: powiedzieć pa, zosiu i nie zobaczyć się przez kolejnych czterdzieści dni. proszę sobie wystawić: czterdzieści piekielnych dni. ja oczywiście mam świadomość, że istnieją w świecie rzeczy straszniejsze, bardziej bolesne, jak choćby czterdziesty pierwszy dzień rozłąki z zosią, i że w związku z tym mój ból jest być może trochę na wyrost, trochę bez sensu; w niczym jednak nie zmienia to sytuacji: skowronki smutku jęły wiercić dziurę w duszy mej i jest mi z tym raczej nieszczególnie

Categories: Bez kategorii

7 Comments

  1. Och, czarne niczym smoła kruki brzmiałyby o wiele tragiczniej;).

  2. tymgozej ze w poland pada i taki klimat ..taki do dupy

  3. łączę się w bólu. mnie czeka najpierw dni 21, a potem 16.

  4. zosia to arcyfajne imię :>

  5. jakobe mowisz o zosi w ten jakis taki cieply sposob … czyzby to osoba byla kims wazniejszym dla Ciebie ?

  6. >rockwell, bracie w niedoli, ciężka jest to próba, najcięższa.

    >jam, kimś zdecydowanie najważniejszym.

  7. dzisiaj dzień pierwszy tej próby, jutro następny, a potem jeszcze dwadzieścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 jakobe mansztajn: stała próba bloga

Theme by Anders NorenUp ↑