[145] jesień. mimo że gdzieś tam w tle coś jeszcze majaczy, jakby słońce albo skrawek czystego nieba, to jednak jesień, panie. trupem ciągnie od morza, trupem ciągnie z głębi polski, a największym trupem ciągnie w moim mieszkaniu. jeśli chodzi o moje mieszkanie, nie ma w tym żadnej dodatkowej myśli, po prostu mam kostę na swoich 30 metrach kwadratowych. gdy jakimś cudem dobijam do 17 stopni, to tylko dlatego, że wykładzina zajęła się ogniem. już nawet pomyślałem, żeby ściany i sufit obić pluszem. gęstym, różowym pluszem, który trzymałby temperaturę w ryzach. albo chociaż specjalną gąbką. niedawno byłem w radio uwm i tam w pomieszczeniu z mikrofonami mają całą ścianę z gąbki. a żeby było zabawniej – gąbka wygląda jak wybita ostrzami dzidy. w sensie grotami. ale to przecież gąbka, więc ani gardła sobie nie poderżniesz, ani to specjalnie ciepłe. w każdym razie jesień, panie, dodatkowa wrażliwość przeszła w tryb mode on i tylko praca mogłaby być ratunkiem. mogłaby, gdybym miał inną pracę. zwykle przecież na tym to polega: zatracić się w papierach, aby nie komunikować z melancholią, która w głowie rozkłada sobie łóżko polowe. wiadomo: pracujesz – mniej myślisz, mniej czujesz, cały jesteś mniej. ale w przypadku pisarza sytuacja wygląda na odwrót: na tym właśnie polega sztuczka, aby babrać się w melancholii jak świnia w kałuży, jak karaś w mulistym dnie stawu. dlatego jeśli zatracić się, to przede wszystkim w smutku, pójść z melancholią do łóżka. ale coś za coś, nie można mieć wszystkiego, z czegoś trzeba zrezygnować. na początek może z gąbki na rzecz różowego pluszu, bo jakoś jej w tym burdelu nie widzę.
21/09/2011 — 09:57
ciekawa obserwacja z praca pisarza. chcialbym sie do czegos przyczepic, ale nie mam do czego ;>
21/09/2011 — 11:12
Prawda, ale taki zawód. Nie dla dobrego samopoczucia zacząłeś pisać?:)
21/09/2011 — 11:16
takim pluszem tez bym u siebie obil bo gabki lapia syfy w powietrzu i smierdza
21/09/2011 — 14:33
@MM, niektórzy do pisania podchodzą jak do terapii. Nie myślę, że tak jest z Jakobe, ale np. Ota Pavel pisał dlatego, żeby uporać się z doświadczeniem holokaustu i to podchodzi pod pisanie dla dobrego (lepszego) samopoczucia
21/09/2011 — 14:48
Zakochiwanie sie tez pewnie jest niezle, pomaga uniesc prace i podnosi na duchu. Wiem ze to moze zabrzmiec glupio, ale zakochiwanie sie platoniczne wydaje mi sie byc chyba nawet lepsze… no moze poza aspektem seksualnym, ale cos za cos.
21/09/2011 — 15:17
jakobe, a czy w ramach łajdaczenia się z melancholią byłeś może na koncercie kur w sopotach? bo tam grali całą pierwszą płytę.
a na tej płycie jest piosenka jakby na temat.
21/09/2011 — 17:34
O! Różowy plusz koniecznie! Jest bardzo optymistyczny, a dzień po imprezie, to nawet podkreśla kolor oczu! :)
22/09/2011 — 00:55
plusz też będzie ciągnąć trupem. w ogóle ciągnięcie trupem to stan ducha.
ps widziałeś 'melancholię’ von triera?
22/09/2011 — 09:34
mm, nie dlatego. przede wszystkim dla kasy, a dobra kasa wymaga poświęceń.
22/09/2011 — 09:39
caddy, nie dotarłem. a o który numer chodzi?
22/09/2011 — 09:40
ps, widziałem. kirsten dunst w tym filmie – ona dopiero ciągnie trupem.
22/09/2011 — 09:51
zaraz, zaraz. to chyba będzie to:
http://www.youtube.com/watch?v=P2TKZDdRgyQ
22/09/2011 — 12:32
totalnie sie w tobie kocham
22/09/2011 — 12:51
A mi jesień pomaga spać. Zasypiam we wrześniu i budzę się w marcu. W międzyczasie chodzę do pracy, spotykam się z dziewczyną i gotuję sobie obiady.
23/09/2011 — 04:36
dżejkob,przecież jakieś dwa lata temu wygłuszyłeś gąbką i pokryłeś czerwonym welurem całą swoją piwnicę, do której chodzisz, żeby być dziwnym. zmień tylko ten migający neon na normalne oświetlenie i masz kącik- jak znalazł- na zimę.
do 'a’.dziewczyno! zejdż na ziemię i stań w kolejce. najlepiej, z wysoko uniesionym transparentem 't o t a l n i e’- będzie mi cię łatwiej zlokalizować i z miejsca obić mordę. ty też mnie łatwo znajdziesz. mam 180cm.,jakieś 92 kg. i stoję w tej kolejce już czwarty rok – obecnie w koszulce z napisem 'weż mnie, panie, na straganie’. try me.
23/09/2011 — 04:39
barbra- sorry, ale wypierdalaj z bloga.
a- wyślij fotkę i numer na mejla.
23/09/2011 — 06:31
caddy, a tak, klasyk. w tym kontekście każda melancholia wydaje się nagle śmieszna i niepoważna.
a, to nie jest najlepszy pomysł.
23/09/2011 — 06:43
barbra, a tak, zapomniałem o kąciku. odkąd doszło tam do incydentu z folią (pamiętasz, podduszanie), po którym musieli reanimować mnie i jeszcze dwie moje koleżanki – próbuję znaleźć sobie inny kącik.
jakobe, oho, to teraz jest nas dwóch na blogu. to może nawet dobrze, bo mnie się powoli kończą pomysły.
23/09/2011 — 09:49
Nie mój blog, ale i tak absolutnie się nie zgadzam na wypierdolenie barbry, chyba że ona tego chce, czego wykluczyć nie mogę. Jesień jest bardzo wporzo, wolę ją niż gwałt upału, sklejone dłonie i tłumy na Monciaku. Z melancholią na twarzy ludzie są ładniejsi, chociaż biorąc pod uwagę walkę zapaśniczek na tym blogu – w Twoim przypadku to niekoniecznie pożądane…;)
23/09/2011 — 16:21
natasza, ten wpis powyżej, z wypierdoleniem barby, to nie mój wpis, a barbry właśnie. ja tutaj nikogo wypierdalać nie zamierzam. a jesień, owszem, lepsza jest od lata, ale gorsza od zimy, bo zimą można na sankach, a jesienią na sankach nie można.
23/09/2011 — 19:47
A to sprytne, ale nigdy nie wątpiłam w spryt barbry;) Niby można na sankach, dopóki się sanek nie połamie, dopóty pada śnieg. Problem w tym, że człowiek w pewnym okresie swojego życia przestaje już się bać stromej górki, bardziej się lęka rachunku za gaz, podobnie jest u dentysty, gdy największy strach oblatuje pod koniec wizyty, gdy się wreszcie okazuje, po ile ta blomba
24/09/2011 — 19:48
do nataszy; dziękuję,kochana. jeszcze nikt mnie w życiu tak nie bronił, nawet własna matka przed pijanym starym,który zanim nas zostawił-uciekając z austriackim łyżwiarzem figurowym-przez lata skutecznie zatruwał mi życie. gdzie wtedy byłaś, dziewczyno?! bo matka była w kuchni- podgłaśniała radio albo wychodziła po cukier,kiedy mnie molestował- co mi się nawet poodobało. no, ale o tym,że 'zły dotyk’ wcale nie jest taki zły, opowiadałam już w the oprah winfrey show. w każdym razie dziękuję za obronę-jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
do dżejkoba; zajście,o którym wspominasz pamiętam jak przez mgłę. za to nigdy nie zapomnę imprezy nad jeziorem, na której to zjawiłeś się przebrany za żelaznego karła, i stojąc na krawędzi pomostu-z uporem maniaka- twierdziłeś,że woda w tym miejscu nie może mieć więcej niż metr,góra metr dwadzieścia głębokości. no, ale wtedy w akcję ratunkową zaangażowane było nie tylko pogotowie, ale cała straż pożarna i miejscowy ślusarz- waldek.
24/09/2011 — 23:09
Jakobe,
tęskniłam :)
24/09/2011 — 23:20
nie miałam netu, już mam ;]
25/09/2011 — 01:40
barbra,
cholera, nie wiem dlaczego byłam przekonana, żeś jest mężczyzną..
jakobe, bo tu chyba chodzi o dystans. jak się patrzy z mostu, to wszystko jest jakieś takie
żałośnie śmieszne. nawet to, że wygram w lotto we wtorek wieczorem.
25/09/2011 — 16:08
Nieźle Jakobe. Skoro doczekałeś się swojego osobistego stalkera, to już chyba prawdziwa gwiazda z Ciebie! ;)
26/09/2011 — 06:26
zula,
nie przejmuj się, nikt z nas nawet nie zauważył twojej nieobecności. wiesz co? ja, jak nie mam netu, a tęsknię, to wysyłam chłopcu telegram i żółte tulipany. czytałam o twoim wypadku (na pudelku). i co, będziesz chodzić?
caddy,
to, że w weekendy stoję na bramce w spatifie i noszę nieco krótsze włosy, nie upoważnia cię, bynajmniej, do takich grubiaństw jak publiczne nazywanie mnie chłopem. widziałaś mnie raz i to akurat jak stałam tyłem. mogę cię zapewnić, że z mordy jestem całkiem znośna, wręcz sympatyczna- dopóki jej nie otworzę.
M.,
to się nie nazywa stalking, a rozdwojenie jażni.
26/09/2011 — 06:34
tęsknię całym swym totalitaryzmem totalnie kochając tomka pułkę! i tu- smutna bużka :(
-zrobiłam ten wpis, bo widzę, że jest w modzie.
spadam i żegnam wszystkich ozięble. wnosząc po waszej anatomii, opuszczam ten blog bez żalu.
26/09/2011 — 21:00
właśnie skończyłam 'high life’. bardzo dobre, Jakobe ;)
26/09/2011 — 22:27
totalnie się w tobie nie kocham, ale o pisaniu powiem coś totalnie przeciwnego . . . i o sankach, kuligu najlepiej ;)
26/09/2011 — 22:35
Sam, a kiedy zabraknie pluszu i gąbki, to można opakowaniami po jajkach ;) brat mi mówił ;)
26/09/2011 — 22:52
ja bym się bała, że w takiej gąbce, a jużÂ nie wspominając o różowym pluszu zalęgłoby się jakieś roztocze…
27/09/2011 — 07:34
barbra nie uciekaj, bo dodajesz tutaj kolorytu
27/09/2011 — 09:05
flice: można się zabezpieczyć. są środki, np. promienie uv. można zainsalować lampę z czerwonym filtrem, która z pluszem będzie się idealnie komponować.
28/09/2011 — 11:49
sorewicz barbra. ja mam coś w oku i widzę dokładnie na odwrót. ale jakbyś kiedyś chciała pograć w szachy, to daj znać. przyniosę pod spatif. gwerty ma rację, rozjaśniasz pokój.
ps. chciałabym ogłosić, że wygrałam tych 50 baniek.
29/09/2011 — 09:48
uwielbiam tu wracac
29/09/2011 — 22:54
caddy, a wygrałaś? ;]
30/09/2011 — 12:28
nie, ale potrafię sobie to wyborazić :)
02/10/2011 — 00:31
jesień-sresień. a melancholia- chuj.
03/10/2011 — 11:43
a w borach tucholskich ile pięknej melancholii. . . i klucze dzikich gęsi. . .i żurawi. . .