[235] jest dwudziesta, kochany pamiętniczku. od osiemnastej szukam pierwszego zdania. zapisuję, czytam, prycham, myślę ty banalny idioto i tak w kółko od dwóch godzin. słowo daję, kiedyś człowiekowi łatwiej przychodziło maskowanie myśli; myślał myśl, zapisywał co drugie słowo i miał gotowe pierwsze zdanie w pamiętniczku. czasem smakowite, czasem tylko jak dysleksja tajemnicze, ale przecież to właśnie tutaj robimy – roztaczamy tajemnicę. a teraz, kiedy człowiek w latach bardziej posunięty i coraz wyraźniej wyzbyty woltyżerki, dwie godziny odpędza się od zbyt klarownych zdań, zanim wreszcie coś z siebie wydusi. odpędza nie dlatego, że mu techniki nagle brakuje, że zapomniał, jak się opowiada bajki, tylko ochota wzbiera w nim coraz silniejsza, by opuścić gardę i przestać gadać zagadkami. zamiast mówić on, jemu, jego, coraz większą ma ochotę, to znaczy coraz większą mam, pamiętniczku, ochotę powiedzieć ja, mnie, sobie. na przykład: boli mnie w wielu miejscach, nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie potrafię nikogo tu wpuścić i tęsknię za tobą, i nic na to nie poradzę. panie mansztajn, zróbmy sobie przerwę.
a więc przerwa. od kilku dni wieczorami wsiadam do auta i jeżdżę bez celu po mieście. mam nadzieję, że coś się wydarzy, ale ostatecznie robię tylko kółka. nagrałem składankę do auta i ciągle zagłuszam noela w don’t look back in anger. wychodzi fatalnie, mój kot byłby zniesmaczony, ale nawet na światłach nikt tego nie słyszy. a kiedy już nie ma czego okrążać, jeszcze przez chwilę siedzę w aucie pod domem. w ciemnym i cichym, i czuję wyraźnie, jak śmieszne i smutne jest to życie, którym żyję. dekoracyjne jak ten język. żaboty, trykoty, wstążeczki, manieczki. do niedawna byłem przekonany, że sprawy w życiu muszą przede wszystkim elektryzować. że jak wychodzisz z domu, to na imprezę życia; że jak idziesz po włoszczyznę, to w akompaniamencie fajerwerków. a to nie tak przecież, pamiętniczku. najprzyjemniejsza jest zwyczajność, o czym dowiadujesz się później. kroisz ogórek, podlewasz kwiaty, myjecie zęby, zbierasz ubrania z podłogi po nocy, siedzicie w taksówce w drodze do domu, odpalasz serial, pierwszy zasypiasz, ona wskakuje tobie na głowę, środa, piątek, poniedziałek, trzy jajka rano na miękko, zmywarka znów pełna, kroisz cebulę, pada, nie pada, idziecie z psem na spacer po lesie, znów kończy się papier, znów kończy się cukier, palicie w oknie wspólnego szluga, za zimno, za ciepło, wychodzisz ochłonąć, pierzecie pościel, kładziesz się brudny, czekasz aż wróci wieczorem z zajęć, kochacie się w kuchni, wnosicie szafkę z ikei na piąte, znosisz po schodach rower, idziecie do kina, znowu zasypiasz, kłócicie się w aucie, kochacie się w łóżku, naprawiasz czajnik, przez tydzień się nie kłócicie, wrzesień, listopad, stoicie na światłach, w jednej rękawiczce obie ręce, rano, południe, środek nocy. w końcu zamykam auto, powoli wracam do siebie.
02/02/2017 — 00:21
Ścisnęło mnie w gardle
02/02/2017 — 08:31
fuck…
02/02/2017 — 09:15
ta szczerość to jest coś najcenniejszego co posiadasz.
nie chcę się wymądrzać, bo z naszej dwójki, to nie ja jestem psychologiem, ale wg mnie wszystko z Tobą w najlepszym porządku. dojrzewasz wewnętrznie do innych rzeczy. życzę Ci wszystkiego co najlepsze i dzięki za wpis.
02/02/2017 — 09:17
przypomniał mi się jeden z najbliższych mi kiedyś wierszy świetlickiego – tryb życia.
ładnie i smutno te literki poskładane, kubo. myślę, że każda codzienność ma jakieś dobre momenty, smaczne herbaty, ładnie oszronione gałęzie, ciepłe koce po zimnych dniach. poszukaj.
02/02/2017 — 09:39
Brawo! Idzie (idziesz) ku dobremu.
02/02/2017 — 10:06
Myślałam, że jestem jakaś inna… Na szczęście nie tylko ja tak mam… Dziękuję za ten tekst…
02/02/2017 — 17:09
Drogi J., bywa, że i ta urocza codzienność przestaje cieszyć. Jak pisała Halina, „czasem przychodzi ostra // świadomość konieczności // rozkruszonej ziemi”. W każdej historii chyba.
02/02/2017 — 19:09
a gałązki niedługo będą miały pączki, a pączki rozwiną się w liście. dojrzewasz.
02/02/2017 — 20:01
człowiekowi potrzebne jest poczucie stabilizacji, zwyczajności. że jest komuś potrzebny, że ma gdzie i do kogo wrócić. bez tego czuje się jak pies bezpański. niby wolny, niby niczym nieograniczony, a jednak nieszczęśliwy. wszystkie extra fajerwerki, które w życiu się zdarzają są miłym bonusem na odreagowanie, ale to dni powszednie czynią człowieka szczęśliwym.
02/02/2017 — 20:05
człowiekowi potrzebne jest poczucie stabilizacji, zwyczajności. że jest komuś potrzebny, że ma gdzie i do kogo wrócić. bez tego czuje się jak pies bezpański. niby wolny, niby niczym nieograniczony, a jednak nieszczęśliwy. wszystkie extra fajerwerki, które w życiu się zdarzają są miłym bonusem na odreagowanie, ale to dni powszednie czynią człowieka szczęśliwym.
03/02/2017 — 01:43
Kubusiu, lufa za Twoje zdrówko! A może wsiądziesz w autko i przyjedziesz do mnie? Pogapimy się razem na góry.. Jestem jedynym gościem w hotelu, Twoja wizyta sprawiła by mi prawdziwą radość.
03/02/2017 — 02:34
Dokładnie tak.
A jednak nie.
<3
03/02/2017 — 20:13
No strzał.
03/02/2017 — 22:29
Chciałoby się to jakoś mądrze skomentować, jakimś aforyzmem à la Lichtenberg punkt widzenia przyprawić, ale wszystkie myśli wydają się być wtórne i banalne w kontekście tej okoliczności. Zatem krótko i na temat, dzięki za poezję…i nie tylko.
04/02/2017 — 08:49
Ok, dość srania ogniem. Nie pozwól jej odejść.
07/02/2017 — 08:28
państwo może myślicie, że ja nie czytam, skoro nie odpisuję. czytam wszystko.
07/02/2017 — 17:17
I chwała Bogu. Pan już poczynił kroki w temacie?
08/02/2017 — 09:04
Jakobe, nie umiem być ekspertką w cudzych sprawach, ale to mi wygląda na miłość. Podpisuję się, nie pozwól jej odejść.
09/02/2017 — 05:00
ja, wciąż jeszcze siedzę w aucie pod domem.
09/02/2017 — 08:43
Przekręć kluczyki w stacyjce!
09/02/2017 — 09:11
Bo Pan zrozumie, tu czasu nie ma. I jak już wszyscy wiemy, lepiej z nią niż bez. A, ze się nie znamy to ja nie wiem co na Pana działa, i daleko mi do mówienia innym co maja robić, zas to dla mnie to za dużo już te problemy wyimaginowane, ja tu śniadanie w spokoju potrzebuje zjeść, i żeby już wszystko dobrze było. Ładnie proszę zebrać się w sobie i życzę powodzenia! Dla przypomnienia na światłach czerwonych stoimy, na zakręcie kierunek wrzucamy.
09/02/2017 — 13:31
Jakobe, zdecyduj (cie) się na dziecko, będziesz miał zupełnie inne problemy :) Świat przestanie się kręcić wokół Ciebie. A 35 lat to dla Ciebie dobry wiek na ojcostwo, a dla niej przedostatni dzwonek ;)
10/02/2017 — 12:25
Zgadza sie :-)
10/02/2017 — 12:27
Te okruszki codziennosci to wlasnie sens wszystkiego :-) A wspolne smazenie nalesnikow to juz wejscie na kolejny poziom :-)
10/02/2017 — 15:51
Czy tylko ja wywnioskowałam, że tego KOGOŚ nie ma? W przeciwnym razie po co się rozbijać się rozbijać samochodem po mieście wieczorami, a lecieć do NIEJ jak na skrzydłach?
10/02/2017 — 23:30
Czytałam to, a w głowie tłukło się:
Driving my car, flame trees on fire
Sitting and singin’ the Higgs Boson blues,
I’m tired, I’m lookin’ for a spot to drop
Oh let the damn day break
The rainy days always make me sad
Miley Cyrus floats in a swimming pool in Toluca Lake
And you’re the best girl I’ve ever had
Can’t remember anything at all
Who cares, who cares what the future brings?
Łącze się.
11/02/2017 — 07:42
Moze tak moze siak
11/02/2017 — 13:26
@Justyna – też odniosłam takie wrażenie.
11/02/2017 — 15:46
Sparafrazuję Cię Jakobe: Też bym chciała, żeby ktoś mnie tak kiedyś pokochał :)
Mam nadzieję, że się ułoży
14/02/2017 — 23:28
Ej, no weź, są walentynki.
15/02/2017 — 15:41
A dzisiaj dzien singla :))
22/02/2017 — 21:22
taki Paterson Jarmuscha prosze Pana:-)
27/02/2017 — 09:42
Pół nocy czytałam Twoje wpisy, następną połowę próbowałam zasnąć. I mimo, że coraz bardziej mnie w środku coś uwiera, to w jakimś sensie pocieszający jest fakt, że kimś targają takie same demony i można znaleźć siebie między cudzymi słowami. Pozdrawiam!
03/08/2017 — 14:49
Jest czwartek, dochodzi 15:00. Siedzę w biurze, powinnam pracować albo chociaż udawać. Ale nie ma dziś szefa, więc można sobie pofolgować, co chętnie robię. I trafiłam na ten wpis, bo czytam sobie wszystko na wyrywki i przez to „pam param” przechodzę już któryś raz z rzędu i chyba je sobie wydrukuję i wsadzę do swojego pamiętniczka.