[170] od powrotu z bałkanów byłem robot. budziłem się z kurami i od razu siadałem do pracy. tak spędziłem, wyjąwszy czas na bałkany, ostatnie dwa miesiące życia. nie jest to imponujący wynik, ale w moim leniwym jak wakacje w tunezji istnieniu, gdzie tylko książeczki, filmiki i kunsztownie pielęgnowana degrengolada – dwanaście godzin dziennie w kopalni wywleka człowieka na drugą stronę. kopalnia jest tu zresztą pojęciem umownym, te dwanaście godzin ślęczałem bowiem nad skryptami, scenariuszami, liniami dialogowymi dla pewnej niechlubnej stacji telewizyjnej, co w pierwszej chwili może i nie brzmi tak parszywie, ale gdyby istniał bóg, wziąłbym go na świadka, że łatwiej orać zębami chodnik i siać złoto niż napisać przyzwoity tekst dla telewizji, który nie drze ryja jak kibol arki na osiedlowym festynie i zarazem nie puszy się jak sowa na rozdaniu dyplomów uczelni wyższej.
nie wiem, o co mi chodzi z tą sową, ale to właśnie robiłem przez ostatni czas. teraz powoli wracam do siebie, porządkuję sprawy, zbieram ubrania rozrzucone po mieszkaniu, naprawiłem spłuczkę w kiblu i systematycznie pozbywam się rzeczy. odkąd obejrzałem everything must go z willem ferrellem, mam kompulsywną wręcz potrzebę pozbywania się, braku. tylko łóżko, biurko, plejstejszyn i zobaczymy, ile mnie wtedy ubędzie. oby ubyło jak najwięcej. przede wszystkim jednak śpię, odsypiam chorobliwie. nadal wprawdzie z przyzwyczajenia budzę się z kurami, ale zasypiam niemal odruchowo, ostatnio w knajpie w połowie zdania nad wódką. nie powiem, że jest mi z tego powodu przykro. jeśli uczciwie postawić sprawę – nie jest mi przykro ani trochę, z ochotą budziłbym się jeszcze rzadziej.
19/09/2012 — 10:50
to opisuj sny chociaz :>
19/09/2012 — 11:27
pewnie teraz obejrzę ten film. może wyjaśni dlaczego we mnie również narodziła się ostatnio taka kompulsywna potrzeba. paradoksalnie jednak nie ubywa mnie, a raczej rosnę. im większa pustka, im mniej niepotrzebnych rzeczy wokół, tym więcej miejsca na mnie, tą ze środka. i coraz łatwiej mi się do niej dokopać.
19/09/2012 — 13:04
gdzie cie bedzie mozna obejrzec/posluchac? kurcze, jak ja lubie to twoje pisanie „o niczym”
19/09/2012 — 18:35
Po takich notkach mam wrazenie, ze wydarzy sie cos zlego
19/09/2012 — 19:45
jakobe, nie wyobrażasz sobie jak dobrze było przeczytać cię dzisiejszego wieczoru. tyle, i tak mówię za dużo.
20/09/2012 — 07:10
wódka to może dobra towarzyszka do zasypiania, ale do budzenia się, raczej nie.
a tak w ogóle to cudownie, że piszesz, och, ach, itp. itd. np.to o spłuczce. gdybyś chciał się pozbyć jeszcze spłuczki, to daj znać, moja coś się psuje.
20/09/2012 — 17:31
ostatnio oglądałem dokument „cocaine cowboys”, o narkobiznesie w miami lat 70/80… skąd to wyznanie? no, że oni też orali, chociaż inaczej, właściwie to bardziej kosili, w każdym razie polecam (szczególnie cz.1, bo cz. 2 dużo gorsza), może podniesie morale (lub je obniży).
20/09/2012 — 21:32
CZasami tu zaglądam, poczytam sobie i wracam do swoich spraw. Nie komentuję, gdyż nie mam takiej potrzeby. I pewnie by tak było do dziś gdyby nie pewien fakt,niezbyt znaczący, lecz budzący moją niezdrową ciekawość ;), fakt natknięcia się na późnowieczorny program w jednej z niechlubnych stacji tv…co tu dużo mówić, polot myśli i słów łudząco podobny do Jakobowego hehe. Ciekawe… :)
21/09/2012 — 07:17
dor, wolę o tym nie mówić.
21/09/2012 — 07:18
., pozbyć niekoniecznie, ale mogę naprawić. bogate mam doświadczenie.
21/09/2012 — 07:36
raz i dwa, „polot myśli” brzmi tu jak tłusta ironia. skoro więc niechlubna stacja, późna godzina, to myślimy pewnie o tym samym. odzywasz się rzadko, ale – jak widać – nie mamy przed sobą tajemnic.
21/09/2012 — 07:49
ok.
27/09/2012 — 08:47
spluczka w kiblu zawsze odwala jakies jaja
28/09/2012 — 08:51
szkoda, że nie chcesz powiedzieć gdzie w tv można Cie posłuchać, odwiedzili by my znajomych z telewiorem i obejrzeli przy herbacie. serdecznie pozdrawiam!
29/09/2012 — 06:33
jakobee? czy zainspirowany bałkańską podróżą napisałeś już jakiś wiersz? chciałabym jeszcze zapytać czy można cię gdzieś usłyszeć i zobaczyć, ale na żywo? (poza urzędem skarbowym;)
02/10/2012 — 18:23
caviale, tak, napisałem. ale niech sobie najpierw poleży w ciszy. jeśli idzie o sprawę numer dwa, to na razie skrupulatnie unikam świata.
03/10/2012 — 14:40
nie będę hałasować. obiecuję.
04/10/2012 — 13:15
skoro nie można jakobe posłuchać, polecam to.
http://www.youtube.com/watch?v=5VBbu60WoNs&feature=relmfu
05/10/2012 — 11:15
bar, zbyszek też dobry;)
jakobe, a najfajniej chować się w borach, gdzie igliwie leci z drzew, słońce daleko za chmurami. na deser pieczone jabłka ze starej jabłonki. ale już ćśś…
26/10/2012 — 20:52
jak ja lubię plejstejszyn. materac i plejstejszyn i wódki sporo.