[54] jest jeszcze jedna rzecz, o której tutaj chciałem. na tych kilkunastu, może kilkudziesięciu metrach skończonej przestrzeni, w dwóch niewielkich pokojach, w których mieści się kawiarnia józef k., wydarza się coś więcej, coś nadto ma miejsce. na tych kilkunastu, może kilkudziesięciu metrach, niemal od początku – cytując klasyka – trwania przystanku, wydawane i kolportowane jest niezależne pismo literackie (które zresztą od paru miesięcy można także dostać w empiku). nie broszurka, drodzy moi, nie wkładka do gazety, nie gówniany prospekcik studencki i nie przewodnik po alkoholach, lecz porządnie zredagowany, liczący przeszło setkę stronic kwartalnik literacki sensu stricte. w zupełności bez recenzji, rozpraw teoretycznoliterackich i reklam, za to z końską dawką prozy i eseistyki. ja pomimo chęci nie znajduję w głowie drugiego takiego przypadku, ażeby kawiarnia z etykietką literacka swoją literackość wywodziła nie z tego, iż ją literaci więksi czy mniejsi odwiedzają, ale z tego właśnie, że robi samodzielną literacką prasę. zapytasz może, koleżanko, kolego, a jakiż jest zatem poziom tejże, skoro redagowana przez barmanów. przyjdź i sobie sprawdź, odpowiem wówczas miło. pismo nazywa się korespondencja z ojcem i znajduje się za gablotką po prawej stronie od wejścia, dokładnie pod obrazem z napisem hej ho baranki
18/08/2008 — 20:59
jakobe, ja wszystko rozumiem, ale dlaczego owa „korespondencja z ojcem” ma byc (jest?) taka „niezalezna”?
18/08/2008 — 22:08
giera, idzie mniej więcej o to, że 'korespondencja’, poza tym, że istnieje, nie posiada zewnętrznych umocowań (to znaczy nie jest to inicjatywa środowiskowa, pismo wychodzi własnym sumptem, twórcy nie mają – że tak powiem – zobowiązań). dodatkowo nie jest zorganizowana podług jakiejś linii ideologicznej czy nawet orientacji estetycznej, chociaż wszystko trzyma się kupy. być może komunały wygaduję, ale tak to w istocie z 'korespondencją’ jest.
19/08/2008 — 11:48
istny worek z prezentami ten jozef k.
20/08/2008 — 13:02
a czy Redaktorzy byliby skłonni do współpracy?
pozdrawiam :)
20/08/2008 — 22:25
>sarna, należałoby spytać redaktorów. ale zdaje się, że byliby.
21/08/2008 — 16:44
józef k. huhu ha, józef k. huhu ha
józef k. huhu ha, józef k. huhu ha
józef k. huhu ha, józef k. huhu ha
21/08/2008 — 21:19
tam jest ekstra i korespondencja z ojcem ładna nazwa
21/08/2008 — 23:10
woda na marsie, a wciąż jeszcze barmanów traktuje się ze zbyt małym szacunkiem. naprawdę nie wiem kto mógłby wątpić w ich umiejętności w jakiejkolwiek dziedzinie
23/08/2008 — 21:50
znaczy można do nich wysyłać teksty czy nie?
24/08/2008 — 08:24
>h, śmiało można.
28/08/2008 — 00:16
Czytalam i pochwalę!
29/08/2008 — 07:52
wiesz co, jakobe, fajne jest to, co teraz tu mowisz, ale moze jednak wrocic do dzialalnosci cyniczno-szydzacej? ja cie wole w tamtej konwencji.
31/08/2008 — 08:25
cisza, cisza przed zamkiem, ciiiiisza.
31/08/2008 — 08:27
a w zamku trwa burza, burzliwa jak na burzę przystało. a przed zamkiem cisza, cisza, ciiiiiisza.
31/08/2008 — 08:28
czy cisza ustąpi burzy, czy burzy uda się przebić? na razie cisza, cisza, ciiiiicha jak na ciszę przystało.
06/09/2008 — 19:43
A mnie sie wydaje, ze jakby jakobe pisal w konwencji pozytywnej, a nie cyniczno-szydzacej, to by jego pisanie moglo jeszcze bardziej zyskac. Dorosly piszacy czlowiek jesli nie umie pozytywnie (nie mowie teraz o jakobe), to niech znajdzie sobie jaka dobra prace w ciekawym biurze. Zreszta i tak wczesniej czypozniej prace jaka trzeba miec. Niestety.
To wszystko pisze, zeby ukryc fakt, ze dla mnie idolem niedoscignionym pisania pozytywnego jest maria dabrowska.
07/09/2008 — 07:18
zgadzam się z topolowka. i całe szczęście, że jakobe nie wariuje jak pozostała chmara blogerów, którzy dorwali się do komputera i próbują zbawić świat rzucając kamieniami, a nie znając nawet ortografii.