[48] wziąłem udział w sesji zdjęciowej. kolega jest wizażystą, a właściwie to jeszcze nie jest, bo właściwie to jest jeszcze studentem szkoły wizażu, ale akurat robi dyplom, a umówmy się, że jak ktoś robi dyplom, to zwykle z powodzeniem, i przy okazji dyplomu właśnie poprosił mnie ów o pomoc. zaproponował, abym został jego walentynką, abym wdział strój kozaka, dał sobie zmasakrować twarz za pomocą masy kosmetycznej, sztucznej krwi i kleju do robienia blizn, a następnie pokicał z szabelką po trawie i pozwolił sobie cyknąć parę zdjęć. oczywiście pozwoliłem, a efekt – z tego co widziałem – jest przekozacki. jak już coś dostanę, to przysięgam, że się podzielę
tymczasem znów, w ciągu zaledwie kilku tygodni, niedomagam. jakaś siła, być może po prostu moja własna słabość, najwyraźniej pragnie wyeliminować mnie z gry. znów, w ciągu niespełna miesiąca, choruję, tym razem jednak nie zanosi się na zwykłe, gówniane przeziębienie z gównianym zapaleniem spojówek, tym razem – czuję – sprawa jest poważniejsza. promieniujący ból w klatce piersiowej, suchy kaszel i jeszcze dziś ten przedziwny sen. śniło mi się, że nie dożyję premiery swojej książki, że w przededniu jej ukazania się padnę na suchoty, że padnę dosłownie: będę szedł, zakaszlnę raz, drugi i nagle runę martwy. we śnie pojawił się jeszcze jeden motyw, którego symboliki, zwłaszcza w kontekście nadciągającej śmierci, trudno nie dostrzec: wałęsając się po ulicach bez celu, jak po szpitalnych korytarzach oddziału zamkniętego, dochodzę do kiosku. kiosk najwyraźniej jest w niemczech, bo prowadzi go niemka, zupełnie jednak uprzejma, co dodatkowo udziwnia sprawę. w przerwie między krztuszeniem się a kaszlem zwracam się do niemki tymi oto słowami: i’m wondering how much money i have spent on tickets through my entire life
update: tymczasem obiecanych zdjęć do dziś nie dostałem. w zamian skleiłem krótki filmik z akcji. jeśli kto ciekaw, proszę o tutaj
03/06/2008 — 12:15
znaczy że pewnie idzie przełom
i to in plus
:)
03/06/2008 — 16:40
stary jestes, a umieranie prawem starosci
03/06/2008 — 19:58
>anonim, ale są starsi. na przykład piotr czerski jest ode mnie starszy i to dużo starszy, bo o cały rok. a rok, jak wiadomo, w pewnym wieku przestaje oznaczać dwanaście miesięcy, a zaczyna całą wieczność.
03/06/2008 — 22:08
jakobe, straszny, straszny sen
03/06/2008 — 23:38
zdrówka!
04/06/2008 — 07:41
mnie sie snia tylko kulawi ludzie i nagie kobiety.
04/06/2008 — 15:37
W takim razie kiedy książka?
04/06/2008 — 15:38
I czemu tak późno?
04/06/2008 — 22:46
zdrowia jakobe !
na suchoty najlepsze 7 poty
więc pod kołdrę i aspiryna
05/06/2008 — 09:33
>cień edwarda, przed końcem roku.
05/06/2008 — 15:59
niech sie drogi jakobe chorobie nie da, niech sie jakobe poswieci czemus innemu (;
09/06/2008 — 10:17
straszny, straszny sen. polskagola!
09/06/2008 — 23:10
jakobe! koszyk mi zaginal!
:-(
10/06/2008 — 11:20
niemcy zwykle sa uprzejmi, choc nie ma w tym cienia szczerosci.
11/06/2008 — 11:41
ejo, nie przesadzajmy. moj brat ozenil sie z niemka i ona jest zupelnie w porzadku
14/06/2008 — 23:02
żyjesz?
15/06/2008 — 11:15
>h, to może za duże słowo, ale tak, jeszcze się trzymam.
15/06/2008 — 15:53
musisz być twardy jak słoik musztardy , wtedy to przetrzymasz . zdrowia!
17/06/2008 — 23:46
sny są samą istotą.
przez realność nigdy nie osiągalne.
nic Ci nie grozi.
śniło mi się ostatnio, że nie mam granic.
21/06/2008 — 22:57
ogladasz euro?
22/06/2008 — 08:24
>anonim, czy oglądam…