[85] równo dziesięć lat temu zacząłem kurs na prawo jazdy, boże drogi, dziesięć lat temu. pomyślałem wówczas: idzie matura, zdążę przed maturą, spokojnie. w rezultacie minęło dziesięć lat, dalej jeżdżę środkami komunikacji, pieniądze na kurs poszły w przysłowiowy chuj i taka to jest ze mną robota. jubileusz w dalszym jednak ciągu pozostaje jubileuszem, przeto wszystkiego najlepszego, baranie.
ale nie o tym chciałem – chciałem o tym, że piszę książkę, o czym mówię nie po to, żeby się pochwalić, ale po to, żeby pisać ją dalej. publiczne deklaracje mają bowiem magiczną moc, która polega na tym, że się człowiek w obliczu tych deklaracji nie chce skompromitować. książka będzie o tym, że john mclane idzie na kurs prawa jazdy, które odebrano mu za punkty. na kursie spotyka hansa grubera i pułkownika stuarta, i cała zabawa między trójką rozpoczyna się na nowo.
żartuję.
02/03/2010 — 17:22
hmmm, o samej drodze (dwupasmowej;) do prawka można by książkę, a nawet scenariusz na serial (typu tasiemiec – dreszczowiec) napisać…
powodzenia!
08/03/2010 — 20:54
prawo jazdy ssie.
08/03/2010 — 20:55
pokaz mi dwoch swietnych pisarzy, ktorzy zrobili prawko.
09/03/2010 — 20:16
publicznie przyjmujemy do wiadomości, czekamy
27/05/2010 — 16:39
Szkoda, ze żartujesz, bo już chcialam ja kupic na pniu, druga rzecz, ze czytam tego bloga jak książkę, to ci się w sumie sama pisze. Ta książka
13/08/2010 — 17:20
Ta książka byłaby największym dziełem literackim od czasu Kubusia Puchatka, o ile znalazło by się tam także miejsce dla Ala, który (żrąc ciacha kupione dla swojej „ciężarnej żony”) wspierał Johna.