intrenet

[56] w pewnym sensie rozwój intelektualny polega na ciągłym rewidowaniu własnego bagażu, to jest na zgadzaniu się lub nie zgadzaniu się z tym, co się napisało lub powiedziało ongiś (bardziej jednak napisało, deklaracje ustne – jak wiadomo z telewizji – przysłowiowego chuja są warte i nikt nie traktuje ich poważnie). cztery lata temu, gdy zaczynałem swoją przygodę z blogaskiem, uważałem, że internet to zinedine zidane wśród wynalazków, kareem abdul-jabbar rewolucji technologicznych, najkrótsza droga do indii, zbigniew herbert postępu, jenna jameson nowej, lepszej rzeczywistości. dziś, po czterech latach, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że przesadziłem. internet to co najwyżej elton john wśród wynalazków, euzebiusz smolarek postępu, marek kondrat nowej, lepszej rzeczywistości. innymi słowy: pomimo tego, że marka kondrata lubię, cenię za psy i tak dalej, to jednak coś się między nami ostatnio nie układa

Categories: Bez kategorii

18 Comments

  1. „przygodę z blogaskiem”

    zmiłuj się jakobe

  2. to cytat. z klasyka.

  3. czy twoje gorsze relacje z kondratem maja daksze konsekwencje?

  4. * dalsze

  5. >qwerty, takie tylko, że coraz dłuższe są momenty milczenia między nami.

  6. >rockwell, z kapeli jana.

  7. a myślałem, że z zybury mirosławy.

  8. rockwell, co jest z twoimi blogami?

  9. zamykam po kolei, bo nie mam ani czasu, ani chęci. za stary już na to jestem, jeden mi w zupełności wystarczy. może kiedyś znowu będzie więcej, najprawdopodobniej gdy zdziecinnieję, albo dorwie mnie kryzys wieku średniego.

  10. Marek Kondrat to sprzedawczyk i pozorant.

  11. jak przystało na aktora

  12. kurczę, przeczytałam kilka ostatnich notek i strasznie mnie się podoba jak piszesz. zaglądać będę regularnie.
    pozdrawiam i do następnego

  13. ah, a komu sie nie podoba… :)

  14. Kalumnia > h

    08/09/2008 — 10:59

    W związku z tym nasuwa mi się pytanie: czy slamer (a Ty chyba jesteś slamerem?) jest poniekąd aktorem?

  15. poniekąd jest . bardzo kiepskim

  16. Pewnego razu za górami za lasami , żył sobie taborecik, taki mały ,taki drewniany. Ĺťył samotnie na podłodze i podpierał sie na nie jednej nodze.
    Nie na jednej a na czterech bo to był taboret, a nie beret. Pewnego razu taborecik poszedł do przedszkola, na to przedszkolanka woła hola hola..
    taboreciku „Gdzie do kurwny nędzy?”. Taborecik przestraszony, przerażony uciekł szybko od tej krowy. I tak błąkał się bez celu, taktu w końcu
    wpadł na pomysł , że założy sanktuarium. Nazwe szybko sklecił bo to był Klozecik….Akcja szybka sprawna i Klozecik stał od torów do bagna.
    Cieszył się popularnością sporą, taborety, krzesła stoły wszystkie wszystkie tam uczęszczały….było fajnie kolorowo, aż przedszkolanka przyszła na
    gotowo, chciała szybko się zapisać, kwitki już wypisać miała, a tu podszedł taborecik i „Takiego wała spierdalaj stąd kurwo niewyrozumiała!!!”

  17. m&m -> wezywiusz

    09/09/2008 — 16:30

    sam to napisales? to na podstawie twoich wlasnych doswiadczen? jak sie dzis czujesz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 jakobe mansztajn: stała próba bloga

Theme by Anders NorenUp ↑