kajaczki, leżaczki, uśmieszki

[142] inaczej to sobie wyobrażałem. wyjechałem na mazury, a tu nieoczekiwanie tak zwany aktywny wypoczynek: kajaki na rzece, żaglówka na jeziorze, wyczynowa kometka, cały ten wakacyjny syf. do tego zdrowa żywność: pomidory, twarde gruszki, świeża mięta, pożywna jajecznica z wiejskich kur. na domiar wszystkiego jeszcze czytam książki, siadam i czytam jak jakiś pojebany (aktualnie nowego szczygła, który może nie zabija tak bardzo jak debiutancki, ale nadal potrafi wejść kosą pod żebro). gdyby nie to ostatnie, można by pomyśleć, że wystrzeliłem się na wakacyjny piknik dla studentów awf-u, ale nie – siedzę na mazurach w towarzystwie zagorzałych alkoholików, amatorów speedball’a oraz apologetów samozniszczenia za pomocą metaamfetaminy i nieoczekiwanie prowadzę się jak samochód marki volvo. inaczej to sobie wyobrażałem, czułkami duszy czułem ten kataklizm, czołgające się do wodopoju i z powrotem na trawnik zwłoki, pomimo wyraźnych zaleceń lekarza, aby może tym razem nie przeginać pały tak bardzo, bo krew, chora krew w tobie płynie, synu. nie posłuchałbym i tak, samo wyszło.

Categories: Bez kategorii

40 Comments

  1. Zawsze możesz się pocieszyć, że nie zbierasz porzeczek.No i nie napisałeś najważniejszego, mianowicie o ognisku, gitarze i pieśni: hej Mazury jak wy cudne.

  2. Mam wrażenie, że to jedyny taki blog. Pisany przez człowieka. Te, z którymi mam do czynienia, piszą roboty.

  3. dobrze, że speedball podkreślony, pomyślałabym inaczej, że to gra, odpoczynek od kajaków.

  4. zawsze myślałem, że jajecznica jest z jajek, a z kur rosół :roll:

    @Maria, może na złe blogi wchodzisz?

  5. Maria,
    o to przez pomidory, speedball, czy chorą krew?

    jakobe, ale mamy rozumieć, że już wróciłeś?

  6. zobaczyłam fajne obrazy. poczułam listek mięty na języku. (miałam już zamilknąć, poważnie, ale nie umiem, nie potrafię, nie wiem jak!)

  7. foma, źle myślałeś: jajecznica jest z kur, rosół jest z jajek.

    caddy, gdzie tam, dopiero zacząłem.

    caviale, nie milknij.

  8. natasza, była gitara, ale bawiliśmy się w nirvanę i już nie ma gitary.

    maria, te, z którymi się zetknąłem, w dużej części piszą idioci :].

    n, speedball na cześć johna belushiego, którego umiłowałem od pierwszej chwili mojego z johnem zetknięcia.

  9. „czułki duszy”… fajne.
    jakbym siedziałam gdzieś nieopodal na spłowiałym leżaczku… piszesz bardzo obrazowo – zostawiając równie dużo miejsca na wyobraźnię. Pozdrawiam ciepło :-)

  10. jakobe, bo pomyślałam sobie, że już ciebie zmęczyłam moją kakofonią. obrazy, dźwięki, smaki i nic nie trzyma się przysłowiowej…;)

    lidio, prawda? aż chciałoby się owe czułki dotknąć.

    foma, poproś jakobe o przepis na rosół z jajek;)

  11. Speedball przypomina troche sytuacje z jednoczesnym zazyciem srodkow na przeczyszczenie i przeciw biegunce, dajmy na to taka mieszanka Bisacodylu ze Stoperanem.

  12. jakobe, za zdrowo, zdecydowanie za zdrowo spędzasz wakacje, i jeszcze ten sport ;]

    obawiam się, że po tych Mazurach będziesz zupełnie innym człowiekiem …

  13. Hehe, zula ma rację. :)
    Udanego wypoczynku, jakobe.

  14. musiałam sprawdzić, kto to John Belushi.

    pamiętam jak bardzo się zdziwiłam, kiedy w telewizji zobaczyłam pana, który wyglądał jak postać z mojej gry komputerowej! i wtedy tata wytłumaczył mi..

  15. w sumie wakacje na trzeźwo spędzane z aktywnymi użytkownikami speedball’a i metaamfetaminy, alkoholu, kometki i innych herezji może być dość interesujące.
    to jak oglądanie „trainspotting” na żywo.

  16. mogą. wakacje mogą być…

  17. a co to jest: wakacje?

  18. też chciałabym to wiedzieć, stefan :)

  19. jak tam niesmiertelnosc, Jake?

  20. jakobe, cały czas czytasz nowego szczygła? tak pytam, ponieważ dzisiejsze wydarzenie, o którym za chwilkę opowiem, przypomniało mi twoją notkę o knihomilach, siedemnastu książkach rocznie i dwustu czterdziestu sześciu książkach w czeskiej, domowej bibliotece. ale istnieją też polskie biblioteczki domowe, na przykład u moich sąsiadów, których znam od urodzenia, a właściwie to oni mnie znają, bo to starsi ludzie są, czasem zapraszają mnie w sprawie przeciekającej, starej rury lub też wspólnego spożycia wina własnej roboty. a dzisiaj? dzisiaj pokazali mi bibliotekę, trzy tysiące siedemset książek! nawet trochę ponad. czuję się jak po jednoczesnym zażyciu kawy i cukru;)

  21. caviale, matko bosko kochano, i pewnie każda z pieczątką biblioteczną na pierwszej stronie ;]. tak czy tak – imponujące. państwo, o ile jeszcze dodatkowo te książki przeczytali, znacząco dźwigają średnią krajową.

  22. mjk, powoli osiągam. na razie szkolę się w zen, a za kilka dni ruszam z programem nirwana w weekend.

  23. n, jeśli charlie sheen jest ojcem nowożytnej imprezy, to john belushi byłby ojcem charliego sheena.

  24. caddy, trochę jak w monarze.

  25. zula, że zacytuję kolegę (a propos tego, co po mazurach): nie ma nadziei dla jana pawła.

  26. Mansztajn, na miescie i w prasie internetowej mowia, ze miales wypadek i nie zyjesz, a wpisy na blogu sa publikowane automatycznie i ktos upowazniony odpisuje w komentarzach za Ciebie. Czy to prawda?

  27. KK – swiat nie zabije Jake Mansztajna, nie stac go na takie straty… Jake, as your publisher, I refuse to let you destroy yourself – I know it’s good for book sales, but I didn’t get into publishing to sell books.

  28. @ mjkazmierski – takie wypowiedzi jak twoja powyzej powinno sie cytowac w ogolnodostepnych mediach. pozazdroscic takiego wydawcy.

  29. jakobe, w tej bibliotece to aż tak snobistycznie nie jest, z publicznej również nie zostały wyniesione;) a co do przeczytania, to tak, myślę, że w większości zostały przeczytane, chociaż teraz sąsiad prawie do niej nie zagląda. stracił wzrok, więc wchodzenie tam, to jak (tu cytat z sąsiada) wpuszczenie eunucha do haremu. podsumowując, jakobe, nie daj się zabić, obiecałeś książki. tu mówiłam ja, beznadziejnie od twojego pisania uzależniona.

  30. ykhm, bo to było tak, czytałam sobie wiersze pana dyckiego i oglądałam obrazy pana starowieyskiego. . . i jakoś tak. . . samo wyszło;)

  31. jakobe stracil zycie w dobrej sprawie ale i tak szkoda

  32. czy osoba odpowiedzialna za prowadzenie tego bloga moze powiedziec czy jakobe skonczyl ksiazke ?

  33. A może tak jak w Świętym Gralu Monty Pythona stracił to życie w znaczącym momencie i na ostatniej stronie rękopisu widnieje wymowne „w zamku aaaaaaaaaaaaaaa”.

  34. generalnie nie martwiłabym się. to matrix, host ma jeszcze ze trzy życia.

    zauważyliście, że gps wyświetla w czasie jazdy zrzuty z river ride?

  35. caviale, to fajne, co piszesz. poza tym racja – obiecałem i nie zamierzam się przedwcześnie ewaporować.

  36. mjk, wydawcę z takim podejściem to ja poważam szczególnie :].

  37. kk, nie wiem, o jakim wypadku mówią. w ostatnim czasie mam ich mnóstwo, ale żaden mnie nie położył hajku pajku.

  38. sam, jakobe sam odpowie: nie skończył.

  39. sl, tak naprawdę to miałem ściąć najwyższe drzewo w lesie przy pomocy śledzia, ale – jak widać – poległem.

  40. jakobe, dobrze, że żywopłotu nie kazali ci na własnych plecach targać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 jakobe mansztajn: stała próba bloga

Theme by Anders NorenUp ↑