[58] dajmy na to jedziesz do warszawy. z gdańska do warszawy wychodzi trochę ponad pięć godzin. pięć godzin w pociągu to żaden dramat, zwłaszcza, gdy można rozprostować nogi, przespacerować się korytarzem, wypić we warsie kawę, otworzyć okno w przedziale, jeśli za ciepło, zamknąć, jeśli za zimno, a w razie zmęczenia oprzeć głowę o podgłówek i pomimo niedogodnej pozycji spróbować się zdrzemnąć. to są możliwości, jakie pociąg tobie oferuje. niechybną jednak konsekwencją korzystania z dostępnych udogodnień pociągu jest brud: brudne dłonie, brudne paznokcie, brudna szyja, brudne czoło, brudne włosy, brudne nogi, brudne plecy, brudny brzuch. wiadomo, pociąg jest wystarczająco brudny, chętnie swoim brudem podzieli się z pasażerem
ciekawostką może być natomiast, że pasażer, który z szerokiego wachlarza możliwości nie skorzystał, po wyjściu z pociągu jest brudny w takim samym stopniu, co jego kolega, który korzystał obficie; pasażer, który przez pięć godzin siedział nieruchomo, niczego nie dotykając, z niczym i nikim nie wchodząc w interakcję, który całą swoją aktywność ograniczył do podania konduktorowi biletu i wertowania książki (którą zresztą cały czas trzymał na kolanach), jest uświniony od stóp po czubek głowy. ma brudne dłonie, brudne paznokcie, brudną szyję, brudne czoło i tak dalej. nie jest jasne, czy chodzi tu o pewną głębszą prawdę, jakiej hołduje pkp, że wobec syfu wszyscy jesteśmy równi, czy po prostu o to, że nie ma komu posprzątać. pasażerowie są w tej kwestii podzieleni, dyskusje trwają
tymczasem od przedwczoraj jestem we francji. jedzenie prima sort, pogoda kiepska, pieniędzy niewiele
18/09/2008 — 07:33
Takiemu to dobrze.
19/09/2008 — 23:38
zgadzam sie, pkp to syf.
22/09/2008 — 21:01
trzeba zaczac pracowac, moze zaplaca
23/09/2008 — 13:09
mam to samo, zwlaszcza brud za paznokciami.
23/09/2008 — 16:51
no, to wróciłem. tysiąc osiemset milion dwieście – tyle butelek wina poszło. czyli było fajnie.
23/09/2008 — 18:51
W teżewe też pewnie syf, telewizja kłamie.
23/09/2008 — 19:03
w teżewe niestety czysto jak u dentysty.
26/09/2008 — 08:32
spotykales niewiasty u dentysty? z butelkami wina? no co ty, to jakis zart
29/09/2008 — 10:14
Co teżewe, to teżewe. Postawi człowiek pełną szklankę na stoliczku i ani kropla nie spłynie po ściance, nawet przy maks. prędkości! Gapiłem się w taflę napoju, jak Mickiewicz w jezioro.
01/10/2008 — 18:41
No co jest, ze tak cicho? Zapomniales liter, jakobe? Toz by szkoda byla…
02/10/2008 — 09:18
>topolowka, powoli wygrzebuję się z grypy. zaraz wracam.