[60] jak się człowiek zmęczy pisaniem, zmęczy na tyle, że musi przysiąść na sofie i kark powyginać pod różnym kątem, uśmiechnąć się do kota, zamlaskać, zdziwić na pogodę, słowem – rozruszać mięśnie twarzy, bo te od pisania zastygłe, wtedy bierze człowiek do ręki stary film, który zna i lubi, a lubi te, które przynajmniej raz widział, i z miejsca serce człowiekowi roście, kark się rozluźnia, mięśnie mimiczne wracają do ruchu. i tak dwudziesty czwarty raz oglądam pulp fiction, i w skrytości ducha myślę, że jak już napiszę, co mam w życiu do napisania, a nie jest tego tak dużo, wtedy nakręcę film o dobrych bandziorach. film zaczynać się będzie od zdania: nie wiem, skąd to się bierze, mary jane, pogoda, brak witamin, czy ogólna tendencja, tak czy inaczej – po trzech dniach względnego zdrowia katar, kaszel, ból głowy, ból gardła, ból zatok znów nie dają mi spokoju i czuję, że najwyższy czas, mary jane, czuję, że najwyższy czas pójść do lekarza, niech sprawdzi i powie, co myśli. po czym nastąpi napad na hipermarket i długi pościg ulicami zgierza
28/10/2008 — 16:46
troche jak agent cole w twin peaks
29/10/2008 — 16:45
oooo, vincent vega miazdzy.
29/10/2008 — 18:05
„pościg ulicami zgierza” dobrze brzmi.
30/10/2008 — 16:53
„zacznij, a dzieło zostanie skończone”
krok pierwszy zrobiony :)
01/11/2008 — 17:59
zabrze lepsze.pościg ulicami,a na koniec scena finalna w wieży ciśnień.perwa.
01/11/2008 — 18:00
to nie był Gal,to była trutka:)
04/11/2008 — 12:22
no powiedz co ooo ooo oooo….
06/11/2008 — 09:31
….
06/11/2008 — 15:03
Tylko czy wystarczy ulic na długi pościg w Zgierzu? Nie znam Zgierza, ale znam Pabianice – mam tam babcię i dziadka. Tam by nie wystarczyło ;)
06/11/2008 — 16:16
>a co piszesz?, historię własnej nikczemności.
06/11/2008 — 16:16
>komu bije dzwon??, oczywiście bije on robertowi jordanowi.
06/11/2008 — 16:23
>jesienna, nie mam pojęcia, nie byłem w zgierzu. w razie czego, bohaterowie będą uciekać w kółko, a film nosiłby tytuł 'skazani na zgierz’ albo 'zostawić zgierz’.