[22] oddzielnie robić zwariowane rzeczy i szukać słów, aby o tym wszystkim opowiedzieć. doświadczać metafizyki drobnych zdarzeń, gdzieś w deszczu, na rozgrzanych schodach starej kamienicy, na mokrym trawniku przed teatrem, w nocnym pociągu do zadymionego miasta, którego nazwy nie pamiętam. oddzielnie jadać winogrona, oddzielnie chodzić spać. wracać nad ranem do domu i zostać zaskoczonym przez deszcz. poczuć, że deszcz robi się słodki, że jest naprawdę słodki, i zostać tak przez minutę, z otwartą buzią zwróconą do góry, coraz bardziej mokry, przemarznięty i głupi z niepojętej rozkoszy. być jak bohater z książki i dalej szukać słów. wiedzieć, że piękno brzydzi się słowem, wierszem, opowiadaniem i dalej szukać słów. wiedzieć, że już nie usłyszysz nazwy tamtego miasta, nie poczujesz smaku tamtego deszczu i dalej szukać słów. mieć osobne doświadczenie, być uwieranym
13/08/2007 — 11:33
u nas tez pada
)
13/08/2007 — 11:54
jakobe mily, odetchnelam glebiej. lubie cie. i czytac tez.
13/08/2007 — 11:56
a w ogole jak to jest, zosia kocha i zostawia cie na 40 dni tak bez mrugniecia okeim?
13/08/2007 — 11:56
* okiem
13/08/2007 — 13:03
skad wiesz, ze nie bylo mrugniecia? ;>
13/08/2007 — 14:39
nie chce zostac zle zrozumiana, ale przyznaje , ze sama mam klopot ze zrozumieniem niektorych sytuacji. np takij, kiedy dziewczyna postanawia zostawic chlopaka na 40 dni i pojechac na inny kontynent ot tak. mam chocaz nadzieje, ze to w szczytnych celach zarobkowych a nie dla samej przyjemnosci;}
13/08/2007 — 16:00
czyli 'nie’ dla przyjemnosci, 'tak’ dla celow zarobkowych? :> i czy to znaczy, ze kobieta powinna stac przy swoim mezczyznie bez przerwy?
13/08/2007 — 16:22
nie, ocztywiscie ze nie, ale byc razem znaczy razem robic zwariowane rzeczy i nie musiec pozniej szukac slow zeby o tym wszystkim opowiadac. albo ja po prostu jestem staromodna.tak czy inczej koniec tematu;}
13/08/2007 — 16:51
„być uwieranym”
czyli, że coś Cię uwiera, czy tak? Coś jak dokuczliwa, bzzzzycząca mucha, czy może zbyt ciasny pokój, w którym brakuje powietrza?
pzdr
13/08/2007 — 18:29
„Statek jest bezpieczniejszy, gdy kotwiczy w porcie, nie po to jednak buduje się statki..”
nie o to chodzi żeby ciągle tkwić w ścisłym fizycznym przywiązaniu do siebie..
życzę Wam jakobe wiatru w żagle!
rewelacja, że Z. pojechala do Peru.. kazdy powinien spełniac w ł a s n e marzenia aby móc potem podarować tyle pasji i namietnosci tej Drugiej osobie.. za to kocha sie najbardziej!
40 dni.. cóż to jest wobec wiecznosci ;)
pozdrawiam
13/08/2007 — 18:35
huhu, chodzą słuchy, że książkę wydajesz.
13/08/2007 — 19:37
tej, jakub, coraz bardziej pierdolą te dziewczęta na twoim blogusiu, weź wprowadź jakąś dyskryminacje płci i napalenia w ramach komentarzy, bo to juz nie jest ani zabawne ani nawet żenujące x>>
13/08/2007 — 20:15
bravo córka !
13/08/2007 — 22:29
bez kitu, córka jedynym dziewczęciem które nie pierdoli :D
13/08/2007 — 22:47
)))))))
14/08/2007 — 10:26
uwieranym tęsknotą / bezsilnością?
14/08/2007 — 15:15
>córka, no właśnie i no cóż. myślałem, że jak raz powiem, to wystarczy.
>sarna, raczej tęsknotą, taką uporczywie bzyczącą.
14/08/2007 — 17:24
aha, i jeszcze jedno, żeby była jasność.
nieoczekiwana zmiano miejsc, zosia nie poleciała na inny kontynent w celach zarobkowych. jeśli gdzieś się udawać w celach zarobkowych, to na pewno nie do ameryki południowej. zosia poleciała na inny kontynent w celach turystycznych, co zresztą w niczym nie zmienia sytuacji. ja naprawdę szanuję twoje podejście do tematu, ale związek, w którym kobieta jest uwiązana swojego mężczyzny jak sznurek albo mężczyzna jest uwiązany swojej kobiety jak pies, to trochę dziwaczna, żeby nie powiedzieć bardziej, konstrukcja. w notce wyżej nie o to chodziło, notka wyżej to migawka, wyraz prywatnego smutku, że nie mogę być częścią tego dużego czegoś, co teraz przeżywa zosia, i że zosia nie może być częścią tych drobnostek, które przeżywam teraz ja. i tyle.
15/08/2007 — 14:06
Jakub, coś jeszcze przypomniało mi się. Czy mieliście wykłady z filozofii z dr Leszczyńskim? Jeśli tak, to pewno pamiętasz jak cudownie je prowadził i poruszał temat odległości i uczucia. Kiedyś ujęłam to takimi słowami: „im dalej odpływasz, tym mocniej cię czuję”.
pzdr
16/08/2007 — 16:00
a ja tak nie bardzo na temat- czy có me teraz jakiegos bloga? bo kiedys czyatlam chetnie, a teraz mi sie jakos znikl, czy tez sklerozy dostalam:)
17/08/2007 — 11:04
>panna monroe, no z tego co ja wiem, córka blogowała się ostatnio tutaj:
http://wszystko-o-jego-corce.blog.pl/
dalszych tropów brak.