[152] no i po trasie off_press, o czym mówię dopiero teraz, bo wcześniej robiłem pranie, a następnie pisaliśmy z jednym człowiekiem scenariusz do serialu. true story. w trakcie pisania okazało się, iż jestem do tego stopnia zabawny, że przez następne dni nie mogłem się pozbierać i zupełnie zapomniałem o blogu.
w każdym razie już po trasie. mimo że przez większość czasu pozostawałem trzeźwy jak szkło – było wybornie. gdyby wydawca ostatniego dnia zaproponował, abyśmy może pojeździli sobie po miastach jeszcze ze dwa tygodnie – odpowiedziałbym, że może faktycznie byśmy sobie jeszcze pojeździli.
nie dlatego, że witali nas jak papieża. tak naprawdę to nie witali nas jak papieża, bo papież jest tylko jeden i ciężko go pomylić z kimkolwiek innym, więc co najwyżej mogli nas witać jak kardynałów. ale nie witali nas też jak kardynałów, właściwie to sposób, w jaki nas witali, wcale nie przypominał sposobu, w jaki wita się kościelnych dygnitarzy, co jest akurat zrozumiałe, bo – z tego co się orientuję – żaden z nas, uczestników trasy, nie jest kościelnym dygnitarzem i z kościołem mamy tyle wspólnego co mercedesami, lecz mimo to chętnie – naprawdę chętnie pojeździlibyśmy sobie po miastach tak jeszcze ze dwa tygodnie lekko.
[edit: oficyna off_press ogłosiła konkurs, w którym do wygrania jest kilkanaście kilka książek vienna high life. wystarczy odpowiedzieć na pytanie. jakie to pytanie i gdzie należy słać odpowiedź – dowiedzieć się można tutaj. ołwa]